Sebastian Zwiewka, Interia: Jeszcze dwa tygodnie temu rozpocząłbym wywiad pytaniem, czy w eWinner 1. Lidze rzeczywiście jest dla pana tak łatwo. Dwumecz ze Zdunek Wybrzeżem Gdańsk pokazał, że jednak również i pan traci punkty. Tobiasz Musielak, żużlowiec Cellfast Wilków Krosno: eWinner 1. Liga to nie jest zabawa. Trzeba być maksymalnie skoncentrowanym, trzeba mieć też dużo szczęścia, jeśli chodzi o sprzęt i sytuacje torowe. Nie ukrywam, że w ostatnich dwóch meczach straciłem dużo punktów, ale razem z teamem borykałem się z lekkimi problemami sprzętowymi. Spokojnie, mamy dwa tygodnie, dlatego nie wykonujemy niepotrzebnych ruchów. 4 lipca - do kolejnego spotkania z Arged Malesą Ostrów podejdziemy bez stresu. To gdańszczanie byli tak mocni, czy wy po prostu tak słabi? Jakie wnioski wyciągnęliście po tych dwóch porażkach z rzędu? Myślę, że to i to. Wiemy, że w pierwszoligowych zmaganiach liczy się wiele zespołów. Drużyna z Gdańska personalnie ma naprawdę fajny skład. Można powiedzieć, że zawodzili, ale ostatnio wracają na dobre tory. Bardzo ciężko było z nimi walczyć. My pewnie też byliśmy w trochę kiepskiej dyspozycji, o czym wcześniej wspomniałem. Moja postawa? Faktycznie to nie było to, czego bym oczekiwał. Tak się potoczyło, że po tym dwumeczu zamiast pięciu, mamy zero punktów. Możemy mówić o lekkiej obniżce formy całego zespołu? Jest na to za wcześnie. Na razie poczekajmy do spotkania z zespołem z Ostrowa, który również jest rozpędzony. Ten mecz da nam odpowiedź, czy faktycznie jest źle czy nie ma się czego obawiać. Popracujemy troszeczkę nad sprzętem, poserwisujemy, zobaczymy jakie to przyniesie efekty. Do zapewnienia sobie miejsca w fazie play-off potrzebujecie jeszcze kilku punktów. Przed wami domowe mecze z Arged Malesą i ROW-em oraz wyjazdy do Łodzi i Bydgoszczy. Uda się? Przed nami bardzo ciężkie mecze, ale zrobimy wszystko, żeby tak było. Myślę, że nas na to stać. Nasz zespół też nie jest z pierwszej łapanki, więc postaramy się wejść do tych play-offów. Bardzo wierzymy, że zrealizujemy ten cel. Na razie zapatrujemy się pozytywnie na dalszą walkę o miejsce w czwórce. W poprzednim sezonie był pan najlepszym Polakiem na pierwszoligowych torach, w tym jest tak samo. Jak czuje się pan w krośnieńskim zespole, nie ma rozczarowania że musi pan kolejny rok przejechać poza PGE Ekstraligą? Nie, nie ma żadnego rozczarowania. Ja wiem, jaki jest poziom w eWinner 1. Lidze. Tutaj też trzeba się bardzo mocno starać i można udowodnić swoją wartość. Cieszę się, że moja tegoroczna postawa została doceniona przez trenera kadry narodowej oraz federację. Ścigam się, pokazuję swoje umiejętności. Cały czas staram się to robić. Prezes Leśniak dzień przed meczem spędził czas z Tadeuszem Zdunkiem na jachcie prezesa gdańskiego klubu, Patryk Wojdyło po zawodach udał się do Sopotu. Pan natomiast pojechał od razu do domu? Dobrze wiemy, jak wyczerpujący był to dla pana weekend. Ja jeszcze miałem finał Złotego Kasku, który nie poszedł po mojej myśli. Pierwotnie miałem zaplanowany wyjazd na weekend z żoną do Gdańska, który zakończyłby się odjechaniem tego meczu. Nie wyszło. Żona rozumie moje obowiązki, nie miała z tym żadnego problemu. Nie można z góry planować urlopów, kiedy są mecze. To zrozumiałe. Nie ma co narzekać, bardzo lubię dużo jeździć, więc to nie jest problem. Była obawa, że nie zdąży pan na mecz do Gdańska? Nie ukrywam, że troszeczkę się baliśmy. Na szczęście polegało to na tym, że lot do Wrocławia był pierwszym i nie było żadnego opóźnienia. To klucz do naszego przybycia przed czasem. Wpadliśmy na stadion 50 minut przed meczem. I tak bardzo na styk, szkoda że rozpoczęcia nie szło trochę przełożyć, żebyśmy mieli więcej czasu na zrobienie wszystkich drobiazgów. W wywiadzie telewizyjnym powiedział pan, że nie mógł pan zmrużyć oka, że bał się pan lecieć awionetką. Jak wrażenia? Awionetka jest bardzo lekka i podatna na podmuchy wiatru. Dużo latam samolotami. Może się nie bałem, ale tym razem było troszeczkę inaczej. Bardzo fajne doświadczenie. Raz jeszcze chciałbym podziękować firmie Cellfast oraz pilotom za przetransportowanie nas. To też fajna okazja, by spróbować czegoś, czego niewielu ma okazję w życiu skosztować. Przekomarzaliście się z Rasmusem Jensenem kto wygra mecz? Byliśmy za mocno zmęczeni, żeby myśleć jeszcze o meczu. Dużo rozmawialiśmy podczas lotu, bo mieliśmy słuchawki, ale to bardziej były takie nasze koleżeńskie rozmowy. Mecz rozpoczynał się dopiero, kiedy weszliśmy na stadion. To był najtrudniejszy weekend w pana dotychczasowej karierze? Absolutnie nie, miałem trudniejsze weekendy i trudniejsze przeloty. Oczywiście, teraz pod względem logistycznym też nie było łatwo. Wszyscy już chyba wiedzą, że logistycznie poradziłem sobie całkiem w porządku, bo nie musiałem fatygować moich mechaników, aby jechali do odległego Glasgow. Miałem pożyczony sprzęt od Brady'ego Kurtza, również mechanika, jak i jego busa. Generalnie miałem ułatwione zadanie. Opłacało się panu lecieć do Glasgow. Komplet punktów i awans do Grand Prix Challenge. Oliver Berntzon przed rokiem udowodnił, że zawodnik z 1. Ligi może wjechać do cyklu... Trzeba wierzyć w siebie, w swoje umiejętności oraz w sprzęt. Nie wykluczam tego, że do Żarnovicy nie pojadę w roli dostarczyciela punktów, tak jak miało to miejsce w Zielonej Górze. Będę chciał powalczyć o to, by awansować do cyklu. Każdy z szesnastu zawodników na liście startowej będzie chciał udowodnić swoją wartość. Nie ma co wiele obiecywać, tylko po prostu skupić się na jeździe i tyle. Patrząc na wyniki Złotego Kasku, to nasuwa się pytanie: "Co się stało?" Właśnie w warsztacie odkryliśmy na pewno jedną usterkę pękniętej gumy pod gaźnikiem. Motocykl łapał zupełnie lewe powietrze i nie reagował na zmiany. To zrozumiałe, nie było jakichkolwiek szans, żeby cokolwiek ugrać. Drugi silnik odstawiłem już po pierwszym wyścigu, bo słyszałem, że coś w nim stuka. Na tym silniku jechałem w tym upale w Gdańsku i nie wiem. Coś stukało, jeszcze nie wiem czy to zaworek czy inna część. Bałem się go więcej używać i tego nie zrobiłem. Szkoda ryzykować, bo wydałoby się więcej na serwisy lub remont silnika. Dwa defekty jednego dnia. Życie i lekcja pokory. Walczymy dalej. Po występie w Złotym Kasku nie zniechęcił się pan do PGE Ekstraligi? Nie ma z mojej strony żadnych obaw, bo wiem jakie są przyczyny tego występu. Spokojnie pracuję nad tym, żeby było lepiej. Wszyscy zawodnicy czasami mają problemy - zarówno sprzętowe, jak i mentalne. Ja mentalnie akurat się dobrze czuję. Takie rzeczy jak defekty mi się nie zdarzają. W Złotym Kasku miałem dwa, w jednych zawodach przywiozłem więcej zer niż w różnych rozgrywkach w całym sezonie. Trzeba to przełknąć i myśleć do przodu. W końcu może się pan rozsiąść w domu w fotelu i odpocząć? Absolutnie nie mam na to czasu. Cały czas pomagam przy gospodarstwie rodziców, wcześniej pomogłem mojemu znajomemu, ale lubię być w ciągłym ruchu. Dla mnie nie ma żadnego problemu, aby wstać dużo wcześniej i komuś pomóc. Tak po prostu funkcjonuję już od dłuższego czasu. Bardzo mi to sprzyja. Ogląda pan mecze eWinner Apatora w PGE Ekstralidze z lekką dozą emocji, czy los tej drużyny jest już panu całkowicie obojętny? Oglądam mecze wszystkich zespołów startujących w PGE Ekstralidze. Bardzo dużo mamy tego żużla w telewizji. Cały czas śledzę, co się dzieje dookoła. Jak jesteśmy w trasie na zawody lub z zawodów, to też włączamy sobie mecze i oglądamy w telefonach jak radzą sobie poszczególne drużyny. Każdy jest przeze mnie równo traktowany, bo nie chcę nikogo faworyzować. Spędziłem kilka lat Lesznie, po roku w Częstochowie i Rybniku. Zachowuję do tego dystans. Jakie wnioski? Położenie pana poprzedniego klubu w PGE Ekstralidze raczej nie jest najlepsze. W Grudziądzu pojadą o życie? Co mogę powiedzieć? PGE Ekstraliga składa się z dwóch grup. W dolnej znajdują się trzy zespoły, które walczą o utrzymanie. eWinner Apator na początku sezonu wyglądał dobrze, ale później ewidentnie coś przestało jechać. Mam wrażenie, że coraz twardszy tor w Toruniu zawodnikom nie sprzyja, lecz to tylko moja opinia jako pobocznego obserwatora. Teraz pewnie w klubie zastanawiają się, co się dzieje. Myślę, że trener będzie musiał wywnioskować, co jest nie tak, a także oczywiście zawodnicy. Ale każdy ma swoje problemy. Nie możemy za bardzo sobie dywagować. Słyszałem, że już poprzedniej zimy mógł pan liczyć na propozycje z niemal każdego pierwszoligowego klubu. Po tak świetnym sezonie 2021 (obecnie średnia biegowa 2,417) z pewnością do gry włączą się kluby z najwyższej klasy rozgrywkowej. Prezes Leśniak pytał już, czy chce pan rozpocząć rozmowy o pozostaniu w Krośnie? Zobaczymy, do końca sezonu jest jeszcze dużo czasu. Na razie nie ma żadnych telefonów, co akurat mnie cieszy, bo mogę skupić się na żużlu w 100 procentach, czyli tak jak robiłem to do tej pory. Zdaję sobie sprawę, że ciężko o transfer zawodnika z eWinner 1. Ligi do PGE Ekstraligi, gdyż dla klubów jest to pewne ryzyko. Pierwszoligowi zawodnicy zawsze będą traktowani jako "druga linia". Duże ryzyko dla ekstraligowców. Czekam na to, co się wydarzy. Zobaczymy, co przyniesie przyszłość. Strefa Euro - zaprasza Paulina Czarnota-Bojarska i goście - Oglądaj! Relacja audio z każdego meczu Euro tylko u nas - Słuchaj na żywo!