- Miała być wojna, bój jakiego świat nie widział, a tymczasem w rewanżu ROW w zasadzie wywiesił "białą flagę". Co się stało? - zapytaliśmy prezesa ROW-u Rybnik, Krzysztofa Mrozka. - Powiem szczerze, że niestety muszę się z panem zgodzić. Tak jak kibice mówili, pojechaliśmy na "wojnę", ale zapomnieliśmy zabrać ze sobą "karabinów". Nie wywiesiliśmy "białej flagi", ale nasza postawa jako zespołu, wyglądała żenująco słabo. Ostrów nas zmiażdżył w zasadzie pod każdym względem i na starcie i na trasie. Tragedia. W tym miejscu należy tylko i wyłącznie wszystkich naszych kibiców gorąco przeprosić. Nic więcej. - Trener Marek Cieślak jeszcze w trakcie meczu na antenie nSport+ dość surowo ocenił postawę swoich zawodników. W kontekście przyszłości tej drużyny powiedział też dość znacząco, że "widzi ciemność". A co pan widzi? - Jak trener widzi ciemność, to chyba mógł zapalić światło (śmiech). Nigdy tego nie robiłem i nie mam zamiaru teraz tego robić, czyli publicznie rozliczać indywidualnie moich zawodników. Mogę tylko powiedzieć, że jako klub i drużyna pojechaliśmy słabo. Wszystkim zaś przypominam, że klub to jest zarząd, pracownicy, zawodnicy i sztab szkoleniowy. Jako klub zaprezentowaliśmy się żenująco i na tym stwierdzeniu wypada skończyć. Co teraz da, że będę teraz wystawiał jednemu czy drugiemu żużlowcowi indywidualne cenzurki? Wiadomo, iż teraz jest okres wzburzonych, negatywnych emocji i taką wypowiedzią można by tylko jednemu czy drugiemu zawodnikowi zrobić krzywdę. - Co dalej prezesie w takim razie? Nie ma co ukrywać, że rozgoryczeni niepowodzeniem kibice w internecie najczęściej powtarzają jedno hasło "Mrozek out". - Na całe szczęście kibice jeszcze nie rządzą tym klubem, tylko rządzi prezes, a jego poczynań pilnuje rada nadzorcza. Jeżeli kibice mogą wywiesić hasło "Mrozek out". To ja mogę odejść. Ok, nie jest to dla mnie większy problem. Tylko pytanie "co dalej?" pozostanie. Te hasztagi #Mrozekout jeden z drugim piszą tylko po to, żeby wywołać gównoburzę, a nic więcej za tym nie idzie, nie ma za tym żadnych pomysłów na ten klub. Chciałem przypomnieć też, że w tym roku właśnie uległem sugestii kibiców i nie angażowałem się za bardzo w pracę trenera. Kibice zawsze mieli mi to za złe, że się wszędzie wtrącam. Teraz się nie wtrącałem... i efektu też nie ma. - A jaki ma pan pomysł na kolejny sezon, bo nie ma co ukrywać, że w mieście 12-krotnych mistrzów Polski nie da się przejechać sezonu o nic. Trzeba stawiać wysokie cele. - Ma pan 100% racji. Wszystkich proszę by uzbroili się w cierpliwość. Trzeba z każdym z chłodną głową porozmawiać i zobaczyć co te rozmowy przyniosą. Mam pewną koncepcję, ale jej na razie nie zdradzę. Proszę mi wybaczyć, ale szacunek wobec wymaga by o pewnych rzeczach bezpośrednio zainteresowani dowiedzieli się osobiście, a nie z wywiadu dla Interii czy z innej stronie internetowej. Mogę zdradzić i zapewnić, że do końca tygodnia wiele rzeczy się już wyjaśni. - Na koniec chciałem zapytać tylko o Siergieja Łogaczowa, w zasadzie jedynego żużlowca, do którego nie można mieć pretensji za mecz w Ostrowie. Po Rybniku krąży plotka, że ten lider drużyny jest pokłócony z klubem i nie ma żadnych szans żeby został na kolejny sezon. Jak pan to widzi? Jest szansa, żeby Łogaczow jeździł w ROW-ie w 2022 roku? - Nie wiem z kim Siergiej jest pokłócony, ale na pewno nie ze mną.