Wspomniany deszcz miał pokrzyżować szyki w obozie gospodarzy, którzy pierwsze spotkanie w Gorzowie wygrali 49:41 i byli na najlepszej drodze do wywalczenia awansu do finału. Stal jednak liczyła jednak na odwrócenie złej karty, stąd duża mobilizacja w drużynie, którą widzieliśmy już od pierwszego biegu. I to właśnie pierwsza seria startów mogła dawać nadzieję, że wicemistrzowie Polski będą w stanie skutecznie powalczyć o odrobienie strat z pierwszego meczu. Po czterech biegach mieliśmy wynik 12:12, ale punktowali równo seniorzy, a szybki był Wiktor Jasiński. Niezła podstawa do tego, aby myśleć o sprawieniu niespodzianki. Tyle z teorii, bo rzeczywistość była bardzo brutalna dla Stali. Żużlowcy Motoru szybko poprzestawiali swoje motocykle i wskoczyli na zwycięską ścieżkę. Dominik Kubera tłumaczył, że trochę zmylił ich tor, ale zmiany w ustawieniach okazały się skuteczne. Kolejne serie były bowiem pełną dominacją gospodarzy. Oczywiście stronę gorzowską stać było na pojedyncze zrywy, ale to było za mało, aby myśleć o zwycięstwie, a już nie mówiąc o wygraniu dwumeczu.Te zrywy to przede wszystkim doskonały jak zawsze Bartosz Zmarzlik. Sęk w tym, że mistrz świata jest jeden, a pozostali zawodnicy Stali nie potrafili dopasować się do poziomu swojego kapitana. Można zaryzykować stwierdzenie, że Martin Vaculik i Szymon Woźniak na pewno nie są w swoich optymalnych formach po powrocie po kontuzji, co najlepiej odzwierciedla ich zdobycz punktowa. A jeśli do tego dodamy słabą postawę Marcusa Birkemose'a i juniorów, to efekt tego mógł być tylko jeden. Inna sprawa, że Wiktor Jasiński wcale źle nie jechał. Miał szybkość w swoich motocyklach, ale problem polegał na tym, że nie potrafił przekuć tego w zdobycze punktowe.Patrząc na sam wynik można by powiedzieć, że Motor miał względny spacerek w drodze do finału. Tak jednak nie było, a w meczu nie brakowało dramatycznych sytuacji. Mowa przede wszystkim o upadku Grigorija Łaguty z biegu jedenastego. Rosjanin paskudnie uderzył głową o tor, a tragedia wisiała w powietrzu. Ostatecznie podniósł się z toru o własnych siłach, ale trafił do szpitala na dalsze badania. Jego stan zdrowia to kluczowa informacja dla lubelskiej drużyny przed zbliżającymi się finałami. Oczywiście zdrowie najważniejsze, ale bez Łaguty Motor może zapomnieć o skutecznej walce o złoto z rozpędzoną Betard Spartą Wrocław.Póki co w Lublinie zapanowała euforia po wywalczeniu upragnionego awansu. W zasadzie z biegiem czasu dysproporcja między obiema drużynami się powiększała, a mecz szybko stracił na ciśnieniu. Przed Motorem natomiast teraz jeszcze większe wyzwanie, jakim będzie finał. Oczywiście w klubie powtarzają, że cel na ten sezon i tak już został zrealizowany, ale apetyt rośnie w miarę jedzenia. W konfrontacji o złoto faworytem będzie Betard Sparta, ale Motor Lublin udowodnił w tym roku, że dzięki wyrównanej jeździe całego zespołu jest w stanie pokonać każdego. Motor Lublin - Moje Bermudy Stal Gorzów 47:43Motor Lublin9. Grigorij Łaguta 2+1 (1,1*,d,w)10. Mark Karion - (-,-,-,-,-)11. Jarosław Hampel 7+2 (0,3,1*,2,1*)12. Krzysztof Buczkowski 8+1 (0,2*,2,2,2)13. Mikkel Michelsen 11 (2,3,3,3,-)14. Wiktor Lampart 4 (3,1,0)15. Mateusz Cierniak 5+3 (2*,2*,1*,0)16. Dominik Kubera 10 (3,2,2,1,2)Moje Bermudy Stal Gorzów1. Szymon Woźniak 8+1 (2*,1,1,3,1)2. Anders Thomsen 8 (1,0,3,1,3,0)3. Martin Vaculik 8+1 (3,1,1*,0,3)4. Marcus Birkemose 0 (0,0,-,-)5. Bartosz Zmarzlik 16 (3,3,2,3,2,3)6. Wiktor Jasiński 3 (1,2,0,0)7. Kamil Nowacki 0 (0,-,0)8. Rafał Karczmarz