2017: Jak wracać, to na pełnej! Po powrocie z rocznego niebytu na żużlową mapę Polski, lubelski klub nie zamierzał pałętać się po najniższym stopniu rozgrywkowym zbyt długo. Zebrał imponującą formację seniorską. Do drugoligowego Motoru ściągnięto solidnych zawodników z wyższego poziomu - Bjarne Pedersena, Pawła Miesiąca i Daniela Jeleniewskiego, a także debiutującego w polskiej lidze nastolatka z Wielkiej Brytanii, Roberta Lamberta. Wraz z biegiem sezonu dołączył także Oskar Bober uważany za najlepszego z wychowanków w ostatnich latach. Takie ruchy wystarczyły na drugie miejsce w tabeli. Pierwsze zajął Aforti Start Gniezno. Nie oznacza to jednak, że lublinianiom nie udało się awansować na zaplecze PGE Ekstraligi. Jako wicemistrz drugiej ligi przystąpili oni do baraży o awans przeciwko przedostatniej w 1. Lidze Stali Rzeszów. Praktycznie pewni awansu byli już po pierwszym, wyjazdowym spotkaniu wygranym 52:38. 2018: Ten dwumecz wspominają po dziś dzień Pięcie po szczeblach ligowych do tego stopnia spodobało się beniaminkowi, że postanowił on nie czekać na pokorne zaproszenie do PGE Ekstraligi, a przygotować takie wzmocnienia, że z miejsca stali się oni jednym z faworytów zaplecza. Gdzie był ich limit po ściągnięciu braci Lampartów i Andreasa Jonssona? Wszystkim wydawało się, że w kolejnych barażach. Lublinianie wygrali co prawda rundę zasadniczą, ale przegrali pierwszy mecz finałowy w Rybniku 52:38. Prezes Krzysztof Mrozek był tak pewny swego, że już po nim wykonywał rundę honorową na quadzie. Nie przewidział, że po rewanżu lepszy o 2 oczka będzie Motor, którego fani do dziś zmagają się z kołataniem serca, gdy słyszą "finał z Rybnikiem". 2019: Po co oni pchają się do PGE Ekstraligi? Awans o dwa szczeble rozgrywek w 2 lata brzmi okazale. Kiedy jednak Motor skompletował swoje zestawienie na najlepszą ligę świata, wielu ekspertów pukało się w głowę. Nie pomogło kontrowersyjne porozumienie z Grigorijem Łagutą. Wielu ekspertów wciąż uważalo, że beniaminek nie zdoła zdobyć ani jednego punktu. Mylono się - pierwsze meczowe zwycięstwo Motor odniósł już na inaugurację, potem dołożył ich jeszcze kilka. Pierwszy od lat sezon w PGE Ekstralidze zakończyli nie na ostatniej i nawet nie na przedostatniej pozycji. Spora w tym zasługa bezkonkurencyjnej wówczas pary młodzieżowców Lampart - Trofimow. 2020: Ten jeden wyścig... Mimo dość niespodziewanego wyniku, klub potrzebował wzmocnień. Wybór padł na Jakuba Jamroga oraz Mateja Zagara, a chwilę przed sezonem na zasadzie wypożyczenia dołączył do nich jeszcze doświadczony Jarosław Hampel, niechciany już w Fogo Unii. Plan? Awansować wreszcie do fazy play-off. Co zapamiętają kibice Motoru z tamtego roku? Nikomu niepotrzebny konflikt między Jamrogiem i Hampelem o miejsce w składzie meczowym oraz ostatni bieg fazy zasadniczej. Patryk Dudek wyszedł ze startu tak dobrze, że para liderów Motoru nie była w stanie go dogonić. Zielonogórzanin przywiózł remis w wyścigu, ale również dwumeczu, a co za tym idzie wywalił lublinian z pierwszej czwórki. Marzący o medalu znów musieli obejść się smakiem. 2021: Co to będzie, co to będzie? Mimo porażki zmiany personalne były kosmetyczne - odchodzącego w wiek seniora Trofimowa zastąpił Cierniak, Jamroga Krzysztof Buczkowski, a nowym zawodnikiem U24 został Dominik Kubera. Wystarczy? Już wystarczyło! Motor nie tylko wszedł do fazy play-off, ale tak pewnie pokonał Moje Bermudy Stal na wyjeździe, że rewanż był już tylko formalnością. Co teraz? Marsz po pierwsze złoto w historii klubu czy zadowolenie się pierwszym od 30 lat srebrem? Nawet porażka w finale nie zmieni tego, że to właśnie klub Jakuba Kępy jest największym wygranym ostatnich lat.