Młodzieżowiec w 2019 roku przebojem wdarł się na salony za sprawą fenomenalnego debiutu w PGE Ekstralidze. Średnia 1,544 pozwoliła mu uplasować się w czołówce juniorów całej ligi i jednocześnie rozbudziła nadzieje na lepszą przyszłość. Miniony sezon nie poszedł jednak po myśli wychowanka Stali Rzeszów. Jego indywidualne występy były dalekie od ideału, a na dodatek Motor nie awansował do fazy play-off i po raz drugi z rzędu musiał zadowolić się szóstym miejscem na koniec rozgrywek. Na domiar złego w ostatnim meczu sezonu 2020 Wiktor Lampart nabawił się przykrej kontuzji dłoni. W drugim wyścigu domowego starcia przeciwko RM Solar Falubazowi 19-latek brał udział w upadku, po którym już więcej nie pojawił się na torze. Wielu kibiców obawiało się, że uraz zakłóci młodemu zawodnikowi przygotowania do sezonu 2021. Ich nastroje poprawiła ostatnia wypowiedź młodego żużlowca w Tygodniku Żużlowym. - Forma fizyczna jest już bardzo dobra, bo przecież nie urwało mi nóg i nawet jak miałem kontuzję ręki, to mogłem ćwiczyć. Biegałem, robiłem przysiady, ćwiczyłem brzuch. Tak przez cały czas. Tylko nie mogłem ćwiczyć góry ciała, bo wtedy ręka mnie bolała. Teraz jest już lepiej i ręka praktycznie dochodzi do pełnej sprawności. Cały ostatni tydzień miałem treningu po dwie godziny dziennie. Pracuję już na pełnych obciążeniach i tak do rozpoczęcia sezonu - przekazał żużlowiec Motoru. Wiktor Lampart z pewnością będzie chciał jak najszybciej zrehabilitować się po nieudanym sezonie. Co najważniejsze, zawodnik wie co zawiodło i ma plan na poprawę wyników. - Pozbyliśmy się praktycznie połowy silników, z których nie korzystałem bo było znacznie mniej zawodów. Nie chodzi tu o żadne kwestie finansowe, tylko zwyczajnie nie były mi potrzebne. Nie dało się tego wszystkiego przetestować i dopasować, bo nie było kiedy i gdzie. W nowym sezonie będę miał mniej tych silników, ale liczę, że bardziej pewnych - zakończył. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź!