6+1, to dorobek Mateusza Cierniaka z meczu Moje Bermudy Stal Gorzów - Motor Lublin. Dla większości ekspertów to dużo. Pojawiły się nawet głosy, że 19-latek pokazał o wiele bardziej doświadczonym juniorom gospodarzy miejsce w szeregu. Team juniora Motoru mówi jednak o małym niedosycie. Gdyby było 7 punktów i 2 bonusy, to byłoby to. Zabrakło tego punktu z bonusem w 7. biegu, który Cierniak przegrał z Rafałem Karczmarzem. Początki Cierniaka w Motorze są obiecujące, ale tego chyba należało się spodziewać. Ekstraligowiec już rok temu mocno zainwestował w juniora. Gdy jeszcze startował on w Unii Tarnów, to Motor kupił mu silnik u Ryszarda Kowalskiego, najlepszego obecnie tunera na świecie. Cierniak miał okazję zapoznać się z tym sprzętem, oswoić i doregulować tak, by wyciągnąć z niego maksimum. Cierniak miał u żużlowego tunera łatwiejWspominamy historię z silnikiem, bo to bardzo ważna rzecz. Żużlowcy zwykle potrzebują czasu, żeby zgrać sprzęt. To wymaga wielu treningów i rozmów z tunerem, który po wysłuchaniu zawodnika nanosi poprawki. Każdy kolejny silnik, który robi dla konkretnego żużlowca, jest już siłą rzeczy lepszy. Cierniak drogę testów u Kowalskiego już zaliczył, a teraz może skupić się na punktowaniu. Nic go nie rozprasza. Kontakt z Kowalskim był o tyle w przypadku Cierniaka dobry i ułatwiony, że jego tata Mirosław, były żużlowiec, doskonale zna tunera Ryszarda. Kiedy on się ścigał, to Kowalski zaczynał budować swój warsztat. Wróćmy jednak do Cierniaka juniora, który już w pierwszym meczu odpłacił Motorowi za zaufanie, jakim obdarzył go ten klub przed rokiem. To dobra wiadomość dla klubu, tym bardziej że coś niedobrego stało się z Wiktorem Lampartem, drugim z młodzieżowców. W Gorzowie nie zdobył on żadnego punktu, momentami nie łapał się nawet na szprycę rywala. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź