Napisaliśmy, jak wyglądał wyjazd Moje Bermudy Stali Gorzów na Teneryfę. Zawodnicy robili swoje, ale część osób z towarzyszącej im licznej świty spędzała czas tak, ze recepcja hotelu Santiago Barcelo na Teneryfie miała urwanie głowy. Antonio R. Plasenci, szef recepcji, pisał nam w mailu o osobach, które wyrzucały rzeczy z balkonu, ale też o skargach innych klientów na grupę Stali. Wspomniał o próbie rozmowy z dobrze bawiącymi się ludźmi, ale jeden z nich miał uciąć temat, mówiąc: nie dzwoń do mnie już, dzwoń na policję. WIĘCEJ MOŻECIE PRZECZYTAĆ TUTAJ Powrót Stali z Teneryfy zbiegł się z tematem dzielenia pieniędzy na sport w Gorzowie. Klub przed wyjazdem złożył wnioski na blisko 4 miliony złotych. - Zabrałem głos, przytoczyłem artykuł, który ukazał się na Interii i stwierdziłem, że powinniśmy im dołożyć jeszcze bańkę na Argentynę, gdzie planują lecieć po sezonie. Na razie śmieje się z nas cała Polska i pół Europy, ale zawsze może być lepiej - komentuje Synowiec. Radny Synowiec jeszcze nie zdążył zabrać głosu na radzie, a już został zaatakowany za pośrednictwem grupy Fanatacy ze Stali. Ponownie wytknięto mu, że kiedyś będąc prezesem klubu, wziął dotację z miasta i źle ją rozliczył. Jest też uwaga, że klub do dziś spłaca dług Synowca. Internetowe ataki z tej i innych strony pojawiły się już wcześniej. Kilka dni temu Synowiec mówił nam, że to ataki głównie z fejkowych kont. Przyznał też, że jedną sprawę oddaje do sądu, a tym, że wziął i źle rozliczył dotację, jest tyle prawdy, co w dowcipach Radia Erewań. - Taka sprawa miała faktycznie miejsce, gdy prezesem był Les Gondor. Dotacja został, rozliczona na skróty i był problem. Prokuratura oskarżyła szefa sportu, Gondora i księgową. Sąd jednak sprawę umorzył, bo de facto nic się nie stało. Montowanie mnie w ten temat jest słabe. Niemniej prześpię się z tym tematem i może kogoś pozwę do sądu - kwituje Synowiec. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź