W Toruniu już w sezonie 2007 było duże ciśnienie na zdobycie złota. Przyszło jednak spore rozczarowanie, bo w finale lepsza okazała się Unia Leszno. Działacze Unibaxu nie próżnowali jednak ani chwili. Prezes Wojciech Stępniewski za zgodą właściciela klubu Romana Karkosika ruszył na transferowe łowy. I od razu zaznaczmy, że ruchy, jakie poczyniono były naprawdę mądre i skuteczne. Osłabiono drużynę Atlasa Wrocław, która była jednym z głównych konkurentów do złota. Torunianie pozyskali świetnego Hansa Andersena oraz najlepszego juniora świata Chrisa Holdera. To były strzały w dziesiątkę. Unibax wzmocnił się na najbardziej newralgicznych pozycjach i od razu było pewne, że Drużynowe Mistrzostwo Polski jest jak najbardziej realne. W drużynie byli bowiem doskonale znani Wiesław Jaguś i Ryan Sullivan. Do spółki z dwójką nowo pozyskanych zawodników stanowili trzon zespołu. Do tego jeszcze dorzućmy solidnego Adriana Miedzińskiego i Roberta Kościechę. Skład dobrze zbilansowany i poukładany. Nic tylko wygrywać.Poza wszystkim warto wspomnieć, że wokół klubu był naprawdę dobry klimat. Wcześniej torunianie z różnym skutkiem walczyli w lidze, ale odkąd pojawił się Roman Karkosik, wszystkie problemy zaczęły znikać. Wreszcie była kasa na mocnych zawodników. A przy tym wszystkim nie zapomniano o miejscowym DNA. W pierwszym składzie było aż czterech wychowanków - Jaguś, Miedziński, Kościecha i junior Celmer.Jedynym czynnikiem, który mógł wybić klub z rytmu był temat budowy Moto Areny. Jeszcze przed sezonem 2008 były pewne problemy na szczeblu finansowym i formalnym, ale sportowo nie odbiło się to na toruńskiej drużynie. Tamten rok szykował się więc wyjątkowo. Zespół szykował się do walki o złoto na starym stadionie, na którym miał odjechać pożegnalny sezon. Unibax z przytupem zaczął sezon i całe rozgrywki jechał równo i skutecznie. W rundzie zasadniczej może brakowało kropki nad "i", bo po czternastu kolejkach z pozycji lidera do play-offów przystępował Złomrex Włókniarz Częstochowa. Torunianie byli jednak drudzy, a najwyższą formę zaprezentowali właśnie w finałach. Los tak się ułożył, że w dwumeczu o wszystko Unibax znów mierzył się z Unią Leszno. Rok wcześniej bowiem w finale lepsza okazała się Unia, więc w Toruniu były ogromne apetyty, aby tym razem się odegrać.Tak też się stało. Już w pierwszym meczu w Lesznie goście wygrali 41:49 i tydzień później u siebie musieli tylko dopełnić formalności. W rewanżu nie było żadnej sensacji, a drużyna sięgnęła po złoto. Roman Karkosik odniósł swój pierwszy taki sukces i jak się okazało - ostatni. W kolejnych latach miliarder próbował bezskutecznie wygrać ligę, ale nawet sięgając po największe gwiazdy, ta sztuka już mu się nie udała. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! <a href="http://www.sport.interia.pl/?utm_source=testlinkow&utm_medium=testlinkow&utm_campaign=testlinkow" target="_blank">Sprawdź</a>