Przed pamiętnym sezonem 2003 dało się wyczuć wielkie oczekiwania względem częstochowskiej drużyny. Rok wcześniej wydawało się, że zespół powalczy o coś więcej niż czwarte miejsce. Wtedy jednak na przeszkodzie stanęły kontuzje. W klubie jednak szybko wyciągnęli wnioski i zimą wzmocniono zespół na najbardziej newralgicznych pozycjach. Hitem okazał się powrót pod Jasną Górę wychowanka Sebastiana Ułamka. W sumie to okazał się jednym z liderów, zaraz obok Rune Holty, Ryana Sullivana, czy Andreasa Jonssona. Swoją drogą, gdy spojrzymy na zestaw personalny Włókniarza, to trzeba przyznać, że robi on wrażenie. Dwójka stanieri może nie najmocniejsza w lidze (wspomniani Sullivan i Jonsson), ale bardzo solidna i równie punktująca. Do tego chyba najsilniejszy zestaw krajowych zawodników. Holta jeździł już z polską licencją, Ułamek szybko się rozwijał, a do tego wszystkiego był doświadczony już Grzegorz Walasek. Piątka seniorów robiła wrażenie. Problem był z kolei z juniorami, którzy w wielu meczach zawodzili. Duet Zbigniew Czerwiński - Adam Pietraszko do postrachu ligi z całą pewnością nie należał.Na tamten czas moglibyśmy określić zespół Włókniarza małym dream-teamem. Inna sprawa, że to nie częstochowianie uchodzili za faworyta rozgrywek. Wszystkie oczy zwrócone były przede wszystkim na Apatora Toruń. Tamtejsi działacze skompletowali iście gwiazdorski skład. Była w nim dwójka najlepszych zawodników na świecie - Tony Rickardsson i Jason Crump. Życie pokazało jednak, że pieniądze nie jeżdżą i nawet takie gwiazdy nie są w stanie zapewnić sukcesu. A przecież w drużynie Apatora byli jeszcze tacy zawodnicy jak Piotr Protasiewicz, Wiesław Jaguś, czy Tomasz Bajerski. W 2002 roku do grona faworytów wyjątkowo nie można było zaliczyć Polonii Bydgoszcz. Obrońcy tytułu, nawet z braćmi Gollobami w składzie, wyglądali na tle rywali dość kiepsko. Zresztą w tamtych czasach w klubie zaczęła się robić coraz gęstsza atmosfera, co też nie sprzyjało w osiąganiu wyników. Choć podkreślmy, że mimo tego drużyna i tak zdołał sięgnąć po brązowy medal. Trudno nie nazwać tego sukcesem.Jednak wszystkich żużlowych kibiców w Polsce najbardziej elektryzowała rywalizacja o złoto między Włókniarzem a Apatorem. Rundę zasadniczą wygrali nieznacznie częstochowianie, ale bronić pozycji musieli później w rundzie finałowej. Życie tak się ułożyło, że o wszystkim decydował ostatni mecz w Częstochowie właśnie z torunianami. Miejscowi wygrali wtedy 49:41 i mogli cieszyć się z czwartego w historii klubu tytułu Drużynowego Mistrza Polski. Włókniarz w tamtym meczu pojechał jak w całym sezonie 2003. Świetnie seniorzy, a słabiutko juniorzy, którzy w tym spotkaniu zdobyli symboliczny punkt w biegu młodzieżowym.Rok 2003 okazał się więc dla Włókniarza złoty, a swoją legendę w klubie zaczął budować Rune Holta. Szybko zaskarbił sobie sympatię miejscowej publiki dzięki dobrym występom w lidze. Do tego dorzucił także złoty medal Indywidualnych Mistrzostw Polski. A z racji tego, że startował jak Polak, bardzo szybko rósł w hierarchii krajowych żużlowców. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź