W Lesznie mają dobre doświadczenia z Australijczykami. Od legendy klubu Leigha Adamsa poczynając, na zakontraktowanym w listopadzie Jasonie Doyle’u kończąc. Ten ostatni rundę zasadniczą sezonu 2021 miał znakomitą. Ze średnią 2,236 pkt/bieg był 5. najskuteczniejszym zawodnikiem ligi. Pod względem finansowym plasował się jednak w drugiej dziesiątce żużlowców PGE Ekstraligi, więc naturalnie znalazł się na celowniku kilku innych drużyn z elity, które na sezon 2022 oferowały mu znaczącą podwyżkę. Mistrzowie Polski mając tego świadomość szybko więc zasiedli z nim do rozmów i wczoraj obie strony ogłosiły przedłużenie współpracy na kolejny rok. Będzie ich trzech? Drugim Australijczykiem w składzie leszczynian będzie mający ważny kontrakt na sezon 2022 indywidualny mistrz świata juniorów Jaimon Lidsey. Na tym być może jednak nie koniec. Według naszych informacji Józef Dworakowski, prowadzący w imieniu klubu rozmowy transferowe, złożył ofertę kolejnemu Australijczykowi - byłemu młodzieżowemu mistrzowi świata - Maxowi Fricke. 25-latek to żużlowiec z ogromnym potencjałem. W miniony weekend w Żarnovicy zapewnił sobie starty w przyszłorocznym sezonie Grand Prix, dobrze wypada również w tegorocznym cyklu mistrzostw świata (8. miejsce w klasyfikacji generalnej), a w zeszłym roku potrafił wygrać jedną z rund w Toruniu. W PGE Ekstralidze na razie zapracował na miano solidnego rzemieślnika, który nie schodzi poniżej pewnego poziomu. W tym roku jest 21. żużlowcem elity ze średnią 1,816 pkt/bieg. W Lesznie, gdzie zdobywanie punktów, rozkłada się najczęściej na wszystkich seniorów, taki zawodnik mógłby się sprawdzić idealnie. Ma już doświadczenie Fricke ma ważny kontrakt na przyszły rok z Marwis.pl Falubazem Zielona Góra, ale leszczynianie chcą wykorzystać fakt, że ekipa z Zielonej Góry pożegnała się właśnie z PGE Ekstraligą. W takiej sytuacji Australijczyk musi podpisać z zielonogórzanami nowy aneks finansowy, obniżający jego wynagrodzenie. To wymóg formalny, bo w eWinner 1.LŻ obowiązują znacznie niższe górne limity płac niż w PGE Ekstralidze. Kluby wszystkich klas rozgrywkowych starają się obchodzić te przepisy i wypłacają resztę uzgodnionych kwot kontraktowych w ramach tzw. pieniędzy sponsorskich nie objętych procesem licencyjnym. Na pewno jednak Falubaz nie wypłaci Australijczykowi takich kwot, jakie mógłby zarobić w elicie. Fricke na razie poleciał do Hiszpanii, gdzie na stałe rezyduje. Ma wrócić do Zielonej Góry na początku września i zasiąść do rozmów. Żużlowiec ten ma już doświadczenie w zrywaniu obowiązujących kontraktów. Po sezonie 2017 miał ważną umowę z ROW-em Rybnik, ale po tym jak klub ten spadł z PGE Ekstraligi w wyniku wpadki dopingowej Grigorija Łaguty, odmówił jazdy w eWinner 1.LŻ. Rybniczanie wychodząc z założenia, że "z niewolnika nie ma zawodnika" musieli rozpocząć negocjacje z Betard Spartą Wrocław w sprawie jego odejścia. Ostatecznie wrocławianie musieli zapłacić za transfer żużlowca 340 tysięcy złotych.