Ostatni przegrany domowy mecz z Abramczyk Polonią przekreślił nadzieje na pierwszą czwórkę, a za chwilę sytuacja może stać się jeszcze poważniejsza i w pierwszej stolicy Polski będą musieli zacząć dzwonić na alarm. Jeśli bowiem Start przegra jutro zaległy mecz z Orłem Łódź, a 4 lipca ulegnie więcej niż sześcioma punktami Unii Tarnów, to pojawi się nawet realne zagrożenie spadkiem z eWinner 1.LŻ. Wszystkiemu winien komentator Oczywiście ktoś może powiedzieć, ze problemy Startu, to efekt przede wszystkim kontuzji. Poważną kraksę zaliczył Oskar Fajfer, a aż dwa wymagające dłuższego leczenia urazy Peter Kildemand. Tak naprawdę jednak Start wpędził w kłopoty komentator nSport+ - Mirosław Jabłoński. 36-latka trudno nazywać już żużlowcem, bo widać wyraźnie, że bardziej koncentruje się na komentowaniu meczów niż na sporcie. W zeszłym roku w tej drugiej profesji przydarzyła mu się wpadka. Był kompletnie nieprzygotowany do inauguracyjnej transmisji, głupkowato "śmieszkował", a w trakcie magazynu podsumowującego kolejkę, kładł się nawet na stole. Reprymenda ze strony szefa żużla w nSport+, Marcina Majewskiego i krótkie odsunięcie od mikrofonu, podziałały jednak i teraz Jabłoński stara się trzymać poziom. Gorzej jest z jazdą na żużlu. Kibice Startu Gniezno z bólem serc w poniedziałek, podczas finału Złotego Kasku, musieli oglądać w telewizyjnym studiu uśmiechniętego i zadowolonego z siebie faceta, mając doskonale w pamięci, że dzień wcześniej koncertowo położył ich drużynie mecz z Bydgoszczą. Gospodarze przegrali 44:46, a Jabłoński w dwóch biegach zdobył tylko punkt. Jabłoński nie zawiódł tylko w dwóch meczach W sumie w całym sezonie 36-latek nie zawiódł tylko dwa razy. Podczas inauguracyjnego meczu w Tarnowie (7 punktów plus bonus) i w domowym meczu z ROW-em Rybnik (9+1). Pozostałe były słabiutkie. Nawet jeśli zaczynał je dobrze, to szybko schodziło z niego powietrze, jakby zwyczajnie brakowało mu odpowiedniego przygotowania fizycznego. Jego tegoroczna pierwszoligowa średnia na poziomie 1,31 pkt/bieg, dająca mu ledwie 41. miejsce na liście najskuteczniejszych zawodników ligi, mówi wszystko. Wydaje się, że po spotkaniu z Abramczyk Polonią działacze Startu i menedżer Rafael Wojciechowski stracili już cierpliwość do Jabłońskiego. Nie ma go w awizowanym składzie na mecz z Orłem Łódź. Jeśli jednak nie zdoła się wyleczyć Kildemand, to najpewniej wróci do zestawienia. Gnieźnianie definitywnie skreślić go nie mogą, zarówno ze względu na wąską kadrę, jak i na fakt, że nie chcą by się obraził. To by mogło bowiem oznaczać, że zabierze ze sobą swego syna Mateusza Jabłońskiego, uznawanego za spory żużlowy talent. W zestawieniu Startu nie ma też Petera Ljunga (możliwe, że pojawi się pod nr 9, a zastępował go będzie z rezerwy Frederik Jakobsen), który na razie okazał się jeszcze większą pomyłką niż Jabłoński. Gnieźnianie sięgnęli po niego w związku z urazem Kildemanda i mieli nadzieję, że plotki dochodzące z obozu Wilków Krosno były przesadzone. Krośnianie zrezygnowali ze Szweda po pierwszym meczu sezonu, twierdząc, że ani fizycznie, ani sprzętowo nie przygotował się do sezonu. Debiut Ljunga w spotkaniu z Abramczyk Polonią pokazał, że w Krośnie się nie mylili. Szwed był w stanie nawiązywać kontakt z rywalami przez ledwie pół okrążenia. Piątek (25 czerwca), godz. 16:30, transmisja nSport+ EWINNER 1. LŻ AFORTI START GNIEZNO - ORZEŁ ŁÓDŹ START: 9. -, 10. Peter Kildemand, 11. Kevin Fajfer, 12. Oskar Fajfer, 13. Timo Lahti, 14. Mikołaj Czapla, 15. Marcel Studziński. Menedżer: Rafael Wojciechowski. ORZEŁ: 1. Marcin Nowak, 2. Brady Kurtz, 3. Norbert Kościuch, 4. Piotr Pióro, 5. Aleksandr Łoktajew, 6. Mateusz Dul, 7. Jakub Sroka. Menedżer: Adam Skórnicki. Arkadiusz Adamczyk Strefa Euro - zaprasza Paulina Czarnota-Bojarska i goście - Oglądaj! Relacja audio z każdego meczu Euro tylko u nas - Słuchaj na żywo!