Sebastian Zwiewka, Interia: Prowadzona przez pana drużyna jest już na półmetku rundy zasadniczej. Wyniki są doskonałe, jednak najpierw poproszę o ocenę indywidualnej postawy zawodników. Michał Finfa, menedżer Cellfast Wilków Krosno: - Na razie postawa zawodników wygląda obiecująco, ale moim zdaniem jeszcze większy potencjał drzemie w Andrzeju Lebiediewie, Mateuszu Szczepaniaku oraz w szczególności w Vacku Miliku. Patryk Wojdyło przyzwyczaił nas do osiągania bardzo dobrych wyników na naszym torze, oczekujemy od niego zdobyczy w granicach 10 punktów, bądź nawet powyżej tej granicy. Zawodnik ten dorzuca również cenne punkty na wyjeździe. Uważam, że zawodnicy mogą jeszcze poprawić swoje średnie biegowe w klasyfikacji indywidualnej. Ciężkie to będzie jedynie w przypadku Tobiasza, który wyśrubował wynik podobny do tego, jaki wykręca obecnie Bartek Zmarzlik w Ekstralidze. Jesteście liderem eWinner 1. Ligi. - Nasz plan w jednej części został praktycznie zrealizowany już w połowie sezonu. Celem na 2021 rok było utrzymanie drużyny w rozgrywkach, a dopiero później ewentualnie wywalczyć jak najlepsze miejsce w tabeli. Uważam, że utrzymanie już sobie zapewniliśmy, natomiast do wykonania pozostała jeszcze ta druga kwestia, czyli osiągnięcie jak najlepszego wyniku sportowego. Co z tego wyjdzie zobaczymy za dwa lub trzy miesiące. Apetyt rośnie w miarę jedzenia. Pojawiły się myśli o awansie do PGE Ekstraligi? - Tak, tylko pewne rzeczy może dzieją się za szybko. Uważam, że trzeba wykazywać dużą pokorę i szanować to, co do tej pory zrealizowaliśmy. Jeśli chodzi o rozbudzenie apetytów - mamy tego świadomość, że zrobiliśmy to i teraz wszyscy o to pytają. Natomiast potrzebne są bardzo skrupulatne przemyślenia wewnątrz klubowe co dalej w pewnych przypadkach. W tej chwili jesteśmy liderem tabeli, obyśmy zostali nim jak najdłużej, ale to jest tylko sport. Kiedyś Motor Lublin awansował w ciągu dwóch lat o dwie klasy rozgrywkowe. Nie uciekniecie od porównań, szczególnie że w Krośnie również jest wielki głód żużla. - Tylko trzeba też porównać skalę miast - Lublin jest sześć razy większy od Krosna. W związku z tym budżet miasta ma sześciokrotnie większe możliwości wsparcia niż Krosno. Dlatego myślę, że w naszym przypadku decyzja o ewentualnym starcie w PGE Ekstralidze w przyszłości nie będzie tak łatwa, jak to miało miejsce w przypadku Motoru. Trzeba mieć świadomość, jak potężne jest Miasto Lublin. Krosno z kolei jest miastem zaledwie 50-tysięcznym. Musimy mieć wszystko na uwadze, to setki godzin przemyśleń, wyliczeń, rozmów. Należy też popracować nad infrastrukturą. To nie jest wszystko takie proste. Po przegranym meczu w Rybniku zaryzykowaliście i ściągnęliście dwóch nowych zawodników. Ruchy były różnie oceniane - niektórzy pochwalali, inni mówili, że teraz pogorszy się atmosfera. Wyszło na to, że z prezesem mieliście rację, bo wygraliście sześć kolejnych spotkań z rzędu. - Po sparingu w Częstochowie i po pierwszym meczu w Rybniku uznaliśmy, że trzeba podjąć radykalne kroki. Już wiemy, że to była słuszna decyzja. Oczywiście, gdybyśmy jeszcze raz mieli dokonać tego wyboru w kwietniu, to wszystko wykonalibyśmy w dokładnie ten sam sposób. Dzisiaj to się nam spłaca. Rywalizacja o skład? Nie chcę za bardzo się do tego odnosić, bo skład w tym momencie się ustabilizował i wykrystalizował. Nie wiem, co mogę jeszcze dodać. Trudno pracuje się menedżerowi, gdy ma się więcej zawodników do dyspozycji niż miejsc w składzie? Każdy chce jeździć i zarabiać. - Oczywiście. W sporcie żużlowym niestety forma rozliczenia z zawodnikami jest tak skonstruowana, że ten siedzący na ławce ma spory problem i nigdy nie byłem zwolennikiem tego, żeby mieć jednego lub dwóch zawodników w kadrze więcej. Regulamin wymusił na nas pewne kwestie. Podam teraz sztandarowy przykład z tego sezonu. Betard Sparta Wrocław za kontuzjowanego Taia Woffindena mogła skorzystać z ZZ-tki i wygrała dwa mecze w bardzo dobrym stylu, właśnie m.in dzięki temu przepisowi. My w eWinner 1. Lidze - z tak skonstruowanym regulaminem - nie mielibyśmy takiej możliwości. W związku z tym podjęliśmy trudną decyzję. Po przeanalizowaniu plusów i minusów zdecydowaliśmy się mieć tego jednego zawodnika więcej. Co teraz z Danielem Jeleniewskim? - Jesteśmy na bieżąco z zawodnikiem w kontakcie, staramy się jakoś to rozwiązać. Na ten moment nie ma jeszcze tak oczywistego rozwiązania, jak w przypadku Petera Ljunga, który po prostu ma wolną rękę i może sobie znaleźć klub gdziekolwiek. Jeleniewski wrócił do składu na mecz w Gnieźnie. Zdobył 6 punktów. Ten wynik pana nie przekonał, żeby dalej na niego stawiać? - Może odpowiedział już pan sobie zadając pytanie. Czyli przywiózł za mało punktów. - Nie o to chodzi. Z trenerem Kwiecińskim uważamy, że obecnie delikatnie lepszy jest potencjał sportowy Vaclava Milika w stosunku do Daniela Jeleniewskiego. Dlatego jeździ Czech. Peter Ljung dostał wolną rekę w poszukiwaniu nowego klubu. Zgłaszają się chętni z eWinner 1. Ligi lub 2. Ligi Żużlowej, czy na razie cisza? - Na ten moment w sprawie Petera Ljunga nikt do nas się nie zgłosił. Szwed jest do wzięcia za darmo czy zainteresowany klub musi za niego zapłacić? - Każdy klub, który jest potencjalnie nim zainteresowany, może dzwonić zarówno do mnie, jak i do prezesa Leśniaka. Wtedy porozmawiamy, ale przekaz jest jasny i wyraźny - zawodnik ma wolną rękę. Naprawdę do sprecyzowania pomiędzy zainteresowanymi stronami są tylko kosmetyczne kwestie. A czy nie za szybko zrezygnowaliście z Ljunga? W poprzednich latach należał przecież do czołowych zawodników na zapleczu PGE Ekstraligi. - Nie wiem jak teraz wygląda sytuacja z jego przygotowaniem do sezonu, ale my w tamtym czasie - patrząc na bardzo dynamiczny terminarz - nie mogliśmy czekać na rozwiązanie problemów przez Ljunga. Praktycznie tydzień po tygodniu mieliśmy rozgrywać mecze ligowe. Mamy sześć spotkań wygranych z rzędu, a z borykającym się z problemami zawodnikiem, mogliśmy wygrać dla przykładu tylko jeden. Uważam, że podjęliśmy trafną decyzję. Peterowi życzę wszystkiego dobrego i niech spełnia się w barwach innego klubu. Moim zdaniem jeszcze w tym sezonie będzie punktował dobrze lub nawet bardzo dobrze, gdyż wraca liga szwedzka. A tego co się orientuję, ma podpisany kontrakt w Bauhaus-Ligan oraz w Allsvenskan League. Przy ustabilizowaniu swojej jazdy może solidnie zapunktować. My jednak skład mamy ustabilizowany i jasno jest powiedziane, że Petera w nim nie będzie. Na koniec zapytam jeszcze, czy przy rozmowach kontraktowych nie poruszaliście z Peterem tego fatalnie wyglądającego upadku z 2020 roku? Mógł zostawić pewien ślad w psychice zawodnika. - Nie było żadnego problemu z psychiką, jeśli chodzi o ten upadek. Jak dobrze pamiętam, wypadek miał miejsce w sierpniu czy we wrześniu, a dwa tygodnie później pojawił się na torze w barwach Unii Tarnów. Osobiście nie upatrywałbym tego w tych kategoriach. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź