Potwierdziły się nasze informacje o astronomicznych stawkach na przyszłoroczne rundy Grand Prix. Dla polskich miast wynoszą one pół miliona euro. Gorzów jest gotów wyłożyć te pieniądze. Prezydent miasta Jacek Wójcicki chce prosić radnych na sesji 29 września o zgodę na zaciągnięcie zobowiązania na kwotę 10 milionów 242 tysięcy 916 złotych i 5 groszy. Grand Prix jest tylko w interesie Stali Gorzów - Będę przeciwko - mówi nam radny Jerzy Synowiec - Grand Prix, to jest interes klubu Stal Gorzów. To oni powinni to sfinansować i na tym zarobić. To, że miasto ma wydać 10 milionów, żeby klub mógł zarobić 10 milionów, to jest absurd ekonomiczny i społeczny. Na Grand Prix przyjdzie może dwa tysiące mieszkańców, bo reszta będzie z okolicznych wiosek. Zdaniem Synowca Grand Prix, to jest impreza podwórkowa, która nie jest warta takich pieniędzy, jakich żąda nowy promotor, czyli Discovery. - Teraz w Grand Prix jest tak, że dwóch jeździ, a reszta ledwo trzyma się na motorach. A z roku na rok będzie gorzej, bo żużel w Anglii i Szwecji umiera. W tym roku mieliśmy sześć rund w Polsce. Proponuję, żeby za rok na mapie pojawiły się Witnica, Świętochłowice i Grudziądz, bo tam jeszcze Grand Prix nie było. W ogóle to znaczenie tej imprezy jest takie, że jak byłem na tych zawodach w Finlandii, w Tampere, to tam przyjechało 300 osób na rowerach z okolicznych bloków. Prezydent Gorzowa przekonuje, że promotor Grand Prix wyda kasę na promocję Prezydent na pewno jednak mocno będzie przekonywał radnych do wydania pieniędzy na Grand Prix. W uzasadnieniu pisze, że amerykańskie Discovery przygotowało ciekawy projekt, że w cenie będą trzy turnieje na rok, że promotor wyda 250 tysięcy euro na promocję Gorzowa. - Znam te argumenty, jakoby na takich imprezach mieli zarabiać miejscowi hotelarze i restauratorzy. Z jednym z nich rozmawiałem, to były prezes Stali Les Gondor. On mi powiedział, że Grand Prix nie ma wpływu na jego zyski. Sprzeda kilka pokoi więcej, to wszystko. Żadnych wielkich korzyści nie ma - przekonuje Synowiec. Dla radnego wątpliwe jest też to, że przekonuje się do GP możliwością promocji miasta. - Problem w tym, że Gorzów, to nie Sandomierz. Tu nawet Starego Miasta nie ma. Nie łudźmy się, że ktoś wyda 250 tysięcy euro i to się zmieni. Tu już było wiele rund Grand Prix i nic się nie zmieniło - komentuje radny. Miliony potrzebne na nowy stadion dla Stilonu i Warty Synowiec wylicza, że w Gorzowie za miejskie pieniądze wybudowano przystań kajakową, wioślarską, lodowisko, basen, nowoczesny stadion lekkoatletyczny i halę. - Nowoczesny stadion żużlowy też jest. Nie ma tylko piłkarskiego dla Warty i Stilonu, a tam tysiąc dzieciaków trenuje. I to wszystko dzieje się na obiekcie, który ma 100 lat i nie spełnia nawet wymogów drugiej ligi. Za niecałe 10 milionów można by rozpocząć budowę trybuny z oświetleniem - kwituje Synowiec. Za rok w Polsce mamy mieć trzy rundy Grand Prix: w Gorzowie, Warszawie i Toruniu. Dla Gorzowa turniej jest szansą na zarobienie sporej kasy, która jest potrzebna na pokrycie kosztów związanych z utrzymaniem kadry zespołu. Klub podpisał nowy kontrakt ze Zmarzlikiem na około 4,5 miliona złotych, więc robi co może, by wyszarpać pieniądze, skąd się tylko da.