Dariusz Ostafiński, Interia: W oknie transferowym doszli Kubera, Buczkowski i Cierniak. Czy teraz Motor ma już drużynę na play-off? Jacek Ziółkowski, menedżer Motoru Lublin: Już rok temu był zespół na play-off. Tak się przynajmniej wydawało. Para juniorów miała być najlepsza w Polsce. Tak pisały media. Tymczasem ta para okazała się lepsza jedynie od duetu młodzieżowców z Rybnika i Grudziądza. To nie jest żadna krytyka, po prostu staram się pokazać, że żużel jest taki, że trudno cokolwiek wyrokować. Pytam jednak, czy na papierze Motor wygląda według pana lepiej niż rok temu? - Tak. Ogólnie jestem zadowolony z tych transferów, choć niektórzy kręcą nosem na pozyskanie Krzysia Buczkowskiego. Uważam jednak, że on jest wartościowym zawodnikiem. Nie należy go oceniać wyłącznie przez pryzmat ostatniego sezonu. Miał kłopot, zaczął z kontuzją, to wszystko się przekłada na wyniki. Ludzie kręcą nosem, bo miał być Bartosz Zmarzlik, a dostali Buczkowskiego. - Nie wiem, czy był taki pomysł, dlatego traktuję to wszystko z przymrużeniem oka. Według mnie Stal Gorzów byłaby głupia, gdyby wypuściła takiego zawodnika, jak Zmarzlik. Jak dużą stratą będzie brak Dominika Kubery w trzech pierwszych meczach? - Fogo Unia Leszno domagała się zgodnie z regulaminem ekwiwalentu, ale Motor wcale nie musiał go płacić. Nie wiem, jakie były ustalenia Dominika z Unią, ani też czy były jakieś rozmowy klubów, ale wcale nie musi być tak, że Kubera nie pojedzie w trzech pierwszych meczach. On maksymalnie może nie pojechać w trzech. Wiem, wystarczy, że jakiś mecz przełożą. Ja jednak pytam, czy to szkoda, że go nie będzie. - Na pewno szkoda. Jest jednak Mark Karion, który dostanie szansę i ja bym go nie przekreślał. Otwieramy mu drzwi i jego jazda wcale nie musi się skończyć na trzech meczach, w których nie będzie Dominika. Wierzy pan w to, że zawodnik, który nie zaistniał w pierwszej lidze, nagle eksploduje formą w PGE Ekstralidze? - Zobaczymy. Zawodnicy nie są od razu bardzo dobrzy. On będzie miał okazję, żeby się pokazać. I powiem coś jeszcze. Jak Paweł Miesiąc wchodził z nami do Ekstraligi, to też nikt w niego nie wierzył, a jego wynik oscylował wokół 10 punktów. Zresztą w Pawła nikt nie wierzył, kiedy awansowaliśmy z drugiej do pierwszej ligi. A jednak mu się udało. W końcu jednak się popsuł i teraz wylądował w Unii. Dlaczego? - Duży wpływ miała ta ubiegłoroczna rotacja, gdy Paweł walczył o skład z Kubą Jamrogiem. Oni się zmieniali, brakowało im stabilizacji, ale też żaden z nich nie dał sygnału, żeby można było na niego odważniej postawić. A po dojściu Cierniaka Motor będzie miał najmocniejszych juniorów w lidze? - Mam nadzieję. Choćby z tego względu, że innym ubyło. Wiktor Lampart został młodym ojcem. Nie będzie to jakaś komplikacja? - To akurat nie powinno być problemem. Moim zdaniem Wiktor powinien raczej skupić się na przeorganizowaniu kwestii sprzętowych. Ja tak uważam. Za dużo tych prób, skakania z silnika na silnik. To sprawiło, że on znalazł się na zakręcie. Liczę jednak, ze Wiktor wspólnie z menedżerem Rafałem Trojanowskim ogarnie problem i wróci do formy choćby z sezonu 2019. Co z młodym Cierniakiem? - Myślę, że będzie dobry. Wiążę z nim duże nadzieje. Pamiętam jego tatę Mirka z czasów, gdy byłem sędzią żużlowym. On zawsze jeździł czysto, elegancko. To był fajny chłopak. Mateusz też ma tego zęba, co tata. Na ile punktów pan tego zęba szacuje. Ja stawiam, że zdobędzie około 60. - Uważam, że będzie robił 4-6 punktów na mecz, że na to go stać. Pamiętam jego wyjazdowe mecze w pierwszej lidze, gdzie rozstawiał rywali po katach. Mówili, że na silnikach, które dostał od Motoru. - Tego to nie wiem, ale potencjał w nim tkwi, a jak sobie policzymy samą tylko rundę zasadniczą, to wychodzi, że zdobędzie więcej punktów, niż pan policzył. Co najmniej 70. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź