Ostatni mecz Wybrzeża mógł przelać czarę goryczy. Po 13. biegu gdańszczanie mieli osiem punktów przewagi. Wyścigi nominowane okazały się jednak koszmarem. Dwie podwójne przegrane sprawiły, że zamiast pełnej puli na konto drużyny wpadło tylko jedno "oczko". - Ten mecz był najbardziej bolesny z dotychczasowych. Mieliśmy starcie pod kontrolą, walczyliśmy o bonus. Coś jednak nie zagrało i książkowo zaprzepaściliśmy szansę. Trudno powiedzieć, co zawiodło. Do nominowanych wszystko wyglądało dobrze. Zawodnicy też byli świadomi, o co jadą - stwierdził Eryk Jóźwiak. Po siedmiu meczach Wybrzeże ma tylko sześć punktów. Za chwilę drużyna może spaść nawet na przedostatnie miejsce. To wynik rozczarowujący, zważywszy na to, jaki skład zbudowano nad morzem. Wielu widziało w gdańszczanach głównego kandydata do awansu. - Przed sezonem mieliśmy kompletnie inne założenia. Chcieliśmy walczyć o play-off, a to powoli nam odjeżdża. Teraz musimy włożyć wiele więcej pracy, by osiągnąć cel - tłumaczy menadżer. Problemy widoczne gołym okiem Głównie w zespole widać brak równej formy u zawodników. Zazwyczaj łatwo wytypować, który żużlowiec pojechał poniżej oczekiwań. - Cały czas pracujemy nad stabilizacją. Jeśli jedzie nasza czołowa czwórka, to brakuje punktów pozostałych. Gdy U-24 i juniorzy zrobią swoje, brakuje jednego z liderów. Ostatnio wydawało się, że nasza praca przyniosła efekt, ale słabiej pojechał Kuba Jamróg, który wcześniej pokazywał dobrą formę - stwierdził Jóźwiak. Kolejnym zmartwieniem jest domowa postawa zespołu. Znów swój tor nie jest dla niego atutem. - U siebie potraciliśmy punkty. To teraz waży i odkłada się na sytuacji w tabeli - zaczął menadżer. Jego zdaniem to nie nawierzchnia stanowi problem - Tor jest równy dla wszystkich. Problem leży po stronie zawodników. My szukaliśmy odpowiedniego wariantu. Najpierw pojechaliśmy na torze przyczepnym, później zrobiliśmy twardszą nawierzchnię. Na obu żużlowcy nie mogli sobie poradzić - dodał rozmówca. Szaleństwa nie będzie Kolejny słaby mecz na pewno nie wpływa dobrze na atmosferę. Mimo tego wewnątrz drużyny wciąż panuje spokój. - Nie występuje niezdrowa presja. Pracujemy, rozmawiamy, szukamy rozwiązań. Każdy zdaje sobie sprawę z sytuacji. Nie wykonujemy jednak nerwowych ruchów, zresztą nie miałyby one sensu. Wiadomo, jakie są oczekiwania od prezesa i sponsorów. Największe są natomiast od kibiców. Może fani powinni być spokojniejsi, bo taki jest sport - stwierdził menadżer. Niektórzy zastanawiają się, czy za chwilę w Wybrzeżu "nie polecą głowy". Sam Tadeusz Zdunek zasugerował, że być może zrezygnuje z żużla. Jóźwiak stanowczo zdementował jednak potencjalne roszady. - W klubie nie ma żadnych głosów o zmianach. Pan Tadeusz niczego nam nie deklarował, zawodnicy o tym nie słyszeli. Z moją osobą jest tak samo. Ani ja nie powiedziałem, że odchodzę, ani też prezes nie zasugerował zmiany na moim stanowisku - powiedział rozmówca. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź