W ostatnim meczu Aforti Startu Gniezno ze Zdunek Wybrzeżem Gdańsk (49:41) Mirosław Jabłoński zdobył 4 punkty, ale to tak, jakby nie zdobył żadnego. W jednym biegu przywiózł dwa, bo dwaj zawodnicy nie dojechali do mety, w kolejnym wyprzedził tylko kolegę z drużyny i juniora Alana Szczotkę. To słabo, bardzo słabo. Po każdym takim występie wraca temat telewizyjnych występów Jabłońskiego, który na antenie nSport+ poucza gwiazdy, mówiąc, jak mają jechać. Ktoś mógłby jednak powiedzieć: szkoda, że sam nie potrafi się zastosować do dobrych rad. Czy Jabłoński może liczyć na specjalne względy menadżera? Po ostatnim występie niektórzy zaczęli się zastanawiać, czy Jabłoński dostaje fory u menadżera, bo to niemożliwe, by prezentować się tak słabo i dalej mieć miejsce w składzie. Zresztą w meczu z Wybrzeżem zawodnik dostał cztery szanse. Ani razu nie został zmieniony. Menadżer Rafael Wojciechowski skomentował sytuację z Jabłońskim na polskizuzel.pl. - On wie, że zawiódł zarówno siebie, jak i mnie w ostatnim meczu. Nie musieliśmy nawet o tym rozmawiać. Wiemy, gdzie zostały popełnione błędy. Żadnych forów mu jednak nie daję. Na treningach przed sezonem nie odstawał od Lahtiego czy Kildemanda. Stać go na wyniki i jazdę na dobrym poziomie. Musi to sobie tylko poukładać. Wtedy spełni oczekiwania. Jabłoński z pewnością dostanie kolejną szansę, bo w tym samym materiale Wojciechowski wyjaśnia, że nie stracił cierpliwości do żadnego z zawodników. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź