Pojawiły się głosy, że niekorzystna aura nie była jedynym powodem przełożenia zawodów na poniedziałek, a ważnym aspektem był także bunt samych zawodników. Czy rzeczywiście tak było? Ryk silników miał rozlec się nad częstochowskim torem o godzinie 20.30 i jeszcze na nieco ponad dwie godziny przed startem wszystko wskazywało na to, że tak właśnie będzie. Pogoda spłatała jednak organizatorom ogromnego figla, choć nikomu nie było z tego powodu do śmiechu. Owal na obiekcie Włókniarza zmienił się w ogromne bajoro, które nie nadawało się do jazdy. Częstochowianie nie stali jednak z założonymi rękami i zdołali doprowadzić tor do stanu względnej używalności na tyle, że po godzinie 21.00 udało przeprowadzić się jazdy testowe. W parku maszyn rozgorzała jednak burzliwa dyskusja. Stanowisko zawodników obu ekip zdawało się być jasne - nie chcieli stanąć na linii startu. Sędzia Paweł Słupski miał początkowo nie zgadzać się z ich oglądem sytuacji i nalegać na rozegranie meczu, lecz ostatecznie został on odwołany i przełożony na poniedziałek, także na godzinę 20.30.