W przyszłym sezonie Australijczyk będzie reprezentował barwy szwedzkiej Indianerny Kumla oraz Falubazu, do którego przeniósł się jesienią z Betard Sparty Wrocław. Ponadto, na skutek otrzymania całorocznej dzikiej karty, kolejny raz zobaczymy go w cyklu Grand Prix. -Będę starał się być bardziej zapracowany niż w zeszłym sezonie. Tacy zawodnicy jak ja czy na przykład Jason Doyle przywykliśmy do jeżdżenia non-stop - zapowiada Fricke. - W zeszłym sezonie zasiedzieliśmy się w jednym miejscu, objeżdżaliśmy w kółko te same tory. Przez brak różnorodności ciężko było cokolwiek zmieniać w sprzęcie. To, że coś działa na jednym torze, nie oznacza, że zadziała gdzie indziej - tłumaczy. Australijczyk szczególnie dużo obiecuje sobie po cyklu Grand Prix. - W zeszłym roku miałem za cel wchodzenie do półfinałów, teraz zamierzam być jeszcze lepszy - planuje. - Jazda w cyklu jest bardzo trudna, gdyż startuje tam wielu świetnych zawodników, a miejsc dających utrzymanie jest jedynie 6. Moim zdaniem każdy, kto kwalifikuje się do tej wąskiej grupy jest pretendentem do mistrzostwa - mówi. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! <a href="http://www.sport.interia.pl/?utm_source=testlinkow&utm_medium=testlinkow&utm_campaign=testlinkow" target="_blank">Sp</a><a href="http://www.sport.interia.pl/?utm_source=testlinkow&utm_medium=testlinkow&utm_campaign=testlinkow" target="_blank">rawdź</a>