Kraksa Oleksiaka i Juskowiaka spokojnie może aspirować do miana jednej z najgorszych w dotychczasowych zawodach sezonu 2021, wliczając w to również seniorskie rozgrywki. Pierwszy z nich na drugim łuku stracił kontrolę nad motocyklem i uderzył w kolegę. Z ogromną siłą wpadli w bandę, rozrywając ją. Wszyscy na stadionie zamarli, bo takich upadków w zawodach dzieci się nie ogląda. Niestety, na stadionie byli obecni rodzice zawodników, którzy bardzo to przeżyli. Matka jednego z chłopaków weszła na tor i widząc co się dzieje z dzieckiem, zaczęła płakać. Sceny te obserwowali wszyscy dookoła, co dodatkowo udramatyzowało sytuację. Reakcja oczywiście normalna i naturalna, ale wątpliwe jest, czy obecność kobiety na zawodach jest dla niej korzystna. Młodym zawodnikom przeważnie pomagają rodziny, np. ojciec jako mechanik czy brat jako menedżer. Takie układy wielokrotnie się sprawdzają i funkcjonują w polskim żużlu. Rodzinny team ma Bartosz Zmarzlik, ojciec pomaga Patrykowi Dudkowi. Podobnych przykładów można podać sporo. Niemniej mężczyźni są bardziej odporni na upadki, których w żużlu nie brakuje. Obecność mechanika lub menedżera w parku maszyn jest niezbędna, ale czy konieczna jest także obecność zatroskanej matki? To już budzi mieszane uczucia, bo może ona przeżyć takie chwile, jak te w zeszły czwartek w Zielonej Górze. Emocje biorą górę Problem polega na tym, że widząc upadek syna, matka bardzo często doznaje szoku i wpada w panikę, co jest oczywiście zupełnie zrozumiałe. Zrozumiałe jest również to, że chce ona być tam, gdzie jej syn realizuje marzenia. Warto jednak czasem zastanowić się, czy jest sens narażać się na takie widoki. Tym bardziej, że wiele upadków tylko groźnie wygląda, a żużlowcy wychodzą z nich bez szwanku. Wie o tym spora grupa zawodników, a są nawet tacy, którzy swoim bliskim zabraniają przychodzić na zawody. Nie chcą, by zobaczyli coś, co może spowodować emocjonalną reakcję. Być może to właśnie jest najlepsze rozwiązanie. Zwłaszcza, gdy mówimy o mamie, która jest niezwykle silnie emocjonalnie związana z dzieckiem i ewentualna jego krzywda boli ją bardziej niż jej własna. Historia żużla zna już także przypadki niewłaściwych zachowań rodziców na stadionach żużlowych. W 2011 podczas meczu Startu Gniezno z Polonią Bydgoszcz doszło do groźnego upadku Kacpra Gomólskiego i Mikołaja Curyły. Znacznie gorzej wyglądała sytuacja tego pierwszego. Widziała to na żywo jego matka, która w parku maszyn... uderzyła bydgoszczanina w twarz, wywołując wielkie zażenowanie. To najlepiej pokazuje, jakie emocje wywołało w niej to zdarzenie. Dlaczego jednak kobieta znalazła się w parkingu podczas zawodów? To już inna sprawa.