Koniec wizyt w szpitalach Sprawą poważnej kontuzji Martina Smolinskiego w ubiegłym roku żył cały żużlowy świat. Pozornie niewinny trening zakończył się dla Niemca wizytą na oddziale intensywnej terapii i licznymi obrażeniami. Najbardziej ucierpiała jego noga, lekarze dodatkowo zdiagnozowali poważne złamanie stawu biodrowego. Spekulowało się nawet o końcu kariery doświadczonego zawodnika. Minęło wiele miesięcy zanim 36-latek doszedł do siebie. Żużlowiec pragnie teraz jak najszybszego powrotu na tor. Były uczestnik cyklu Grand Prix ma już za sobą ostatnią operację związaną z urazem odniesionym w maju 2020 roku. Reprezentantowi Niemiec usunięto metalowe płytki, o czym sam zainteresowany poinformował na swojej stronie internetowej. W tym momencie czeka go jeszcze rehabilitacja i dopiero po niej może ponownie wsiąść na motocykl żużlowy. Sam zainteresowany spekuluje, że być może stanie się to na przełomie kwietnia i maja. W planach powrót na szczyt - Ze względu na tę operację nie muszę już w przyszłości poddawać się innym zabiegom. Kieruję ogromne podziękowania doktorowi Faklerowi oraz jego całemu zespołowi ze Szpitalu Uniwersyteckim w Lipsku. Przez około sześć tygodni będę chodził o kulach, ponieważ muszę dbać o biodra i uda. Następnie planuję wrócić na motocykl. W planach treningowych jest już obóz w połowie kwietnia, abym był w formie już na początku sezonu - przekazał kibicom. Martin Smolinski stawia przed sobą naprawdę ambitne cele. - Chcę zdobyć medal w mistrzostwach świata na długim torze, zakwalifikować się do Grand Prix i obronić złoty medal drużynowych mistrzostw Szwecji z Masarną Avesta. Mamy co prawda nowy zespół w porównaniu z poprzednim sezonem, ale wszyscy się dogadujemy i możemy zdziałać duże rzeczy. Przede wszystkim mamy wspaniałych liderów - oznajmił Niemiec portalowi speedwayfans.se. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź