Dariusz Ostafiński, Interia: Betard Sparta mistrzem Polski. Zaskoczony? Marcin Najman, pięściarz, zawodnik MMA, celebryta: Nie jest to dla mnie wielkie zdziwienie. Liczyłem na Włókniarza, ale ten zawiódł. Sparta była mocna i była faworytem finału z Motorem Lublin. Kibice zarzucili sztabowi szkoleniowemu Motoru Lublin "taktyczny kryminał". Pan się z nimi zgadza. Na miejscu prezesa Motoru pożegnałby się pan z Jackiem Ziółkowskim i Maciejem Kuciapą? W żużlu taktyka jest w przypadku trenera ważna, bodaj najważniejsza. Schodząc na podwórko Włókniarza, to co trener Świderski może powiedzieć Lindgrenowi i Madsenowi na temat jazdy czy regulacji sprzętu. On się do ich sukcesów nie zbliżył i miałby ich pouczać? Gdy idzie o Motor, to Ziókowski z Kuciapą mogli wycisnąć więcej, ale ja bym im nie dziękował. To by była przesada. Oni jednak ten zespół wprowadzili do finału, a to wielki sukces Motoru. Karać za srebro, to by było dość ryzykowne. Jakby tak traktować sprawę, to trenerów Włókniarza czy Apatora, które nie znalazły się na podium, należałoby wychłostać. Wywołał pan temat trenera Świderskiego. Nie będzie dłużej pracował we Włókniarzu. Lindgren miał go dość, a prezes go posłuchał. Nowym szkoleniowcem ma być Lech Kędziora. I to jest bardzo dobra decyzja. Kędziora to człowiek z autorytetem. On zna swoje miejsce. Młody trener, jakim jest Świderski, chce zaznaczyć swoje terytorium. Jeśli on tłumaczył Lindgrenowi, jak coś może zrobić lepiej, to dla zawodnika musiało to być bardzo dziwne. Ja wiem, że Piotr chciał być takim trenerem pełną gębą, który wszędzie wkłada ręce. Jednak żeby być takim szkoleniowcem, to trzeba mieć bagaż wiedzy. Świderski mógł to lepiej rozegrać. Pytać, nie nakazywać, bo wiedza Lindgrena jest jednak większa od tej, którą ma Świderski. Co dalej ze Świderskim? Zapłacił frycowe, ale teraz pójdzie do pierwszej ligi i tam już będzie lepiej. Tam skorzysta z doświadczeń, które zdobył we Włókniarzu. Tymczasem dobrze, że w Częstochowie będzie ktoś, kto ma autorytet wśród zawodników. Tak na marginesie, to we Włókniarzu na dyskutowanie z LIndgrenem to mógł sobie pozwolić Sławek Drabik, trener juniorów częstochowskiej drużyny. Drabik był dwa razy mistrzem Polski, jeździł w Grand Prix, a w rundzie w Pradze otarł się o podium. Mając takie wyniki można podejść do Lindgrena. Trener, który był zawodnikiem bez sukcesów, nie może pryncypialnie stawiać swojego zdania. To musiało się tak skończyć. Jak to jednak wygląda, że zawodnik zwalnia trenera? Stanę w obronie Lindgrena, który nie chce jechać słabo i ja nie rozumiem tych, co na nim psy wieszali. Moim zdaniem Szwed obniżył loty, bo coś nie było dogadane. Choćby w kwestiach torowych. A jak dwóch ludzi nie ma płaszczyzny porozumienia, jak nie chce ze sobą rozmawiać, to trudno dalej ten układ ciągnąć. I to nie zawodnik zwolnił trenera. To szkoleniowiec się zwolnił, podejmując takie, nie inne decyzje. Dlatego cieszę się, że będzie Kędziora, którego pamiętam z meczu w 1986 roku. Miałem wtedy 8 lat, a Kędziora przyjechał do Częstochowy jako zawodnik klubu z Grudziądza i zdobył komplet punktów. Od tamtego czasu bardzo go lubię. Włókniarz zajął piąte miejsce i nie zrobił żadnej zmiany w kadrze. Zwycięskiego składu się nie zmienia, ale ten, który przegrał? Czegoś tu nie rozumiem. Lepsze jest wrogiem dobre. Trzeba też pamiętać, że Włókniarz w tym roku otarł się o play-off. Jakby każdy z tych zawodników miał ciut lepszą formę, to walczylibyśmy o medale. Uważam, że trzeba było tym żużlowcom dać drugą szansę. Dla mnie zachowanie składu jest sukcesem. A z nowym trenerem może być inna rozmowa. Pytanie, czy trener będzie miał coś do powiedzenia? W tym roku na meczach w parku maszyn często gęsto szalał prezes Świącik. Myślę, że trener Kędziora nie pozwoli na to, żeby mu prezes wszedł na głowę. Ja widziałem, jak Skrzydlewski, gdy Kędziora pracował w Orle Łodź, próbował forsować swoje wizje, a Lech się postawił, miał zdanie odrębne. Wracając do składu. Drabik, Pawlicki, Dudek, to tylko kilka pierwszych z brzegu nazwisk zawodników, z którymi rozmawiał prezes Świącik. Może to utrzymanie składu nie jest jednak sukcesem, skoro szef klubu widział potrzebę zmian. Każdy, Włókniarz też, walczy o jak najlepszy skład. Natomiast będę się upierał, że zostawienie tego, co jest, to sukces. Jak spojrzymy na CV tych zawodników, którzy są we Włókniarzu, to trzeba powiedzieć, że ta drużyna ma piekielnie mocny skład. Ci żużlowcy mają jakość, komponent sportowy jest dobry. Brakowało tego co wokół. Trenera i dobrego toru. Znam takich, co uważają, że po dosypaniu gliny na finiszu ligi w 2020 roku wymaga zbudowania toru od nowa. Z tym się nie zgodzę. W tym roku było sporo mijanek. Ten tor da się dobrze ułożyć. Trzeba tylko ustalić, jaka kombinacja jest najlepsza dla zawodników Włókniarza. Trzeba spojrzeć na liderów i dopasować nawierzchnię do nich. Tomek Gollob kiedyś mi mówił, że w zespole wszystko musi być ustawione pod gwiazdy, bo jak przychodzą kluczowe biegi i ten najlepszy musi wygrać, to powinien mieć pasujący mu tor i pole startowe. Armaty drużyny muszą się czuć komfortowo. A jak pan ocenia to, że Włókniarzowi nie udało się pozyskać Drabika? To jest wybór Maksyma, że pojedzie w innym klubie niż Włókniarz. To on musiał zdecydować i pójść tam, gdzie będzie się czuł najlepiej. Kibice Włókniarza chcieliby jednak Drabika w tym zespole, bo to wychowanek i bardzo dobry zawodnik. On w Częstochowie krótko jeździł. To Wrocław wyrósł bardziej na jego domowe środowisko. A jakbym miał mówić o legendzie Drabika we Włókniarzu, to bardziej przywołałby tatę Maksyma, Sławka. To był filar, to był ktoś. Nie rozumiem, dlaczego Sławek dotąd nie ma pomnika w Częstochowie. Jak Edward Jancarz w Gorzowie. Holcie kiedyś chcieli pomnik stawiać, ale z całym szacunkiem, jak można było na to wpaść. Tylko Drabik. Który teraz pracuje z juniorami Włókniarza. I nie tylko. Zatkało mnie, kiedy usłyszałem wywiad z Piotrem Świderskim w nSport+, gdzie on mówił, że jego sukces to srebrny medal MMPPK z młodzieżą. Bo z tą młodzieżą pracował przecież Drabik. Byłem lekko zażenowany tym, co mówił trener. Oddajmy jednak cesarzowi, co cesarskie. Po tych młodych widać rękę Sławka. No i prezesa trzeba pochwalić, bo on tych młodych wyszukał, ściągnął. Juniorskie sukcesy to jest zespołowa praca tych dwóch panów. Planuje pan jeszcze organizację żużlowych walk w MMA. Wrócimy do tej koncepcji. Kaczmarek z Wieczorkiem dali świetny pojedynek. Kaczmarek wróci do oktagonu po Nowym Roku. Chciałbym, żeby powalczył z innym żużlowcem. Może Kaczmarek powinien zmienić branżę? On ma potencjał, jako żużlowiec. Był dwa razy młodzieżowym mistrzem Polski. Ja bym krzyżyka na nim nie stawiał. Na Kasprzaku też stawiali, a ja wierzyłem. I Kasprzak wyszedł z kłopotów. Żużlowiec nie zapomina, jak się jeździ. Czasami tylko potrzebuje czasu, żeby sobie to wszystko w głowie poukładać. Jak to zrobi, to wraca do formy.