Maciej janowski wraz z kilkoma innymi osobowościami świata sportu wystąpił w reklamie Joanny Jędrzejczyk, która w spocie chwali się, że jest w stajni Pumy. W żużlu tymczasem jest tak, że zarówno PGE Ekstraliga, jak i kluby, bardzo rygorystycznie podchodzą do takich kwestii. Większość pracodawców domaga się od zawodników pełnej informacji na temat tego, kogo reklamują. Jeśli jest firma, która może być w konflikcie interesów z klubowym sponsorem, to żużlowiec błyskawicznie dostaje zwrotkę, że tak być nie może. A jak ma się Janowski w spocie Pumy do tego, że Betard Sparta, jego klub, ma kontrakt odzieżowy z Hummelem? Tu akurat problemu nie ma, bo zawodnik nie podpisał kontraktu z Pumą, a poza tym miał zgodę klubu na ten występ. Idąc dalej, Janowski mógłby związać się z Pumą i reklamować tego partnera w zawodach indywidualnych. Problem miałby tylko w klubie. I to nie tylko z powodu umowy Sparty z Hummelem, ale i ze względu na regulacje PGE Ekstraligi, która wymaga od drużyn korzystania z jednolitych strojów w trakcie zawodów. Od biedy Janowski mógłby reklamować taką Pumę, nosząc jej buty. Mógłby uzyskać na to zgodę Sparty, która podobnie jak inne kluby dopuszcza odstępstwa nienaruszające przepisów PGE Ekstraligi, jeśli ich zawodnikowi nadarza się wyjątkowa okazja. Za taką można uznać umowę powyżej 50, czy 100 tysięcy. Klub ma jednak wtedy prawo domagać się jakiegoś procentu z umowy w ramach zadośćuczynienia. W przeszłości było wiele tarć na linii kluby - zawodnicy, a kevlar żużlowca był przedmiotem ostrych sporów. Działaczy najbardziej irytował fakt, że zawodnicy chcą od klubów wielką kasę w ramach kontraktu, ale nie dają nic w zamian. Ostatecznie sprawę powierzchni reklamowych na kostiumie uregulowano. Otwartą pozostaje kwestia, kiedy PGE Ekstraliga zechce uregulować te sprawy od nowa. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź!