PLUSY Dwie armaty. Takich liderów Moje Bermudy Stali Gorzów zazdrości cała żużlowa Polska. W klubie na kolejny sezon zostaje wychowanek i zarazem najlepszy żużlowiec na świecie, czyli Bartosz Zmarzlik. Reprezentant Polski nie będzie osamotniony. Rolę lidera poza nim będzie pełnił również Martin Vaculik. Słowak powraca na północ województwa lubuskiego po dwóch latach przerwy i nawet nie myśli o zakończeniu rozgrywek bez wizyty na podium po ostatnim biegu sezonu. Cudotwórca, czyli Stanisław Chomski. To on wyciągnął zespół z najgłębszych zakamarków piekła i zaprowadził swoich podopiecznych do żużlowego raju. Nawet sami żużlowcy nie wierzyli, że po sześciu porażkach z rzędu za kilka miesięcy na ich szyjach zawisną srebrne medale. Doświadczony trener do końca wierzył w szczęśliwe zakończenie. Po sezonie 2020 zagwarantował sobie utrzymanie posady w Gorzowie na wiele lat i co najważniejsze zyskał zaufanie nie tylko prezesa ale i samych zawodników. Juniorzy z doświadczeniem w PGE Ekstralidze. Kilka spotkań w najlepszej lidze świata odjechało już trzech z czterech potencjalnych kandydatów na dwa miejsca w składzie wicemistrzów Polski. Kamil Nowacki został wypożyczony do PGG ROW-u Rybnik, gdzie spędził cały sezon 2020. Mateusz Bartkowiak do momentu odniesienia poważnej kontuzji w najwyższej klasie rozgrywkowej startował u boku Rafała Karczmarza. W drugiej części rozgrywek kibicom mógł zaprezentować się także Wiktor Jasiński. Z pewnością każdy z młodzieżowców zyskał cenne doświadczenie. Zaprocentuje ono już za kilka miesięcy. MINUSY Wyjazdy. To właśnie o spotkania na obcych torach najbardziej drżą gorzowscy kibice. O ile pewne są dobre występy liderów - Bartosza Zmarzlika i Martina Vaculika, o tyle zdecydowanie gorzej wygląda już druga linia. Zarówno Szymon Woźniak jak i Anders Thomsen w sezonie 2020 nie uzyskali okazałej średniej wyjazdowej. Oboje są matadorami na swoim własnym obiekcie. Dodając do tego juniorów, którzy wciąż uczą się żużlowego rzemiosła, podopiecznym Stanisława Chomskiego może być naprawdę ciężko w wyjazdowych starciach z klasowymi zespołami. Druga linia, czyli bomba z opóźnionym zapłonem. Szymon Woźniak oraz Anders Thomsen najprawdopodobniej nie wejdą na pełne obroty już od pierwszego spotkania. Zarówno Polak jak i Duńczyk będą potrzebowali czasu na uzyskanie odpowiedniej formy. Pomoże w tym im tylko możliwie największa liczba startów. Jeżeli terminarz okaże się łaskawy dla Moje Bermudy Stali, to zespół nie powinien tego odczuć. Może być też tak, że gorzowianie już na starcie zmierza się z ekipami celującymi w najwyższe laury. Wtedy o punkty do tabeli będzie piekielnie ciężko.