Siergiej Łogaczow jest zawodnikiem ROW-u Rybnik od 2019 roku. Po dobrym pierwszym sezonie Rosjanin otrzymał szansę startu w PGE Ekstralidze. Najlepszej ligi świata zawodnik nie zwojował, notując jednak kilka niezłych spotkań. Nie było zatem wątpliwości, że 26-latek zostanie w Rybniku, który liczył na dobry wynik w eWinner 1. Lidze. Łogaczowa miał ciągnąć wynik i sezon to potwierdził. Średnia prawie 2,2 punktu na bieg dała mu miejsce w ścisłej czołówce klasyfikacji żużlowców. Brak zawodnika w kluczowych spotkaniach Nie oznacza to, że wszystko na linii Łogaczow - ROW przebiegło zgodnie z planem. W najważniejszym momencie sezonu Rosjanin nie wsparł drużyny. Z jednego meczu wykluczył go koronawirus, za co zawodnik sam niedawno przeprosił. - Moją wielką porażką było to, że w decydującym momencie dopadł mnie koronawirus. Nie pojechałem przez to do Krosna i tam przegraliśmy - wyjaśnił Łogaczow w rozmowie z polskizuzel.pl. Potem nie znalazł się on w składzie na pierwszy mecz półfinałowy z Arged Malesą Ostrów Wielkopolski. Pojawiły się różne głosy na temat absencji 26-latka. Niezależnie od przyczyny skutek był opłakany, a ROW został dość brutalnie potraktowany przez ostrowian. Afera mogła dać sygnał, iż Krzysztof Mrozek ma dosyć usług zawodnika. Nie banita, tylko przywódca Okazało się, że jest zgoła odmiennie. W czwartek rybnicki klub potwierdził przedłużenie umowy z Łogaczowem. Prezes ROW-u jest z tego bardzo zadowolony, bo w Rosjaninie widzi on lidera drużyny. Dla Mrozka zatrzymanie 26-latka i oparcie na nim reszty drużyny było priorytetem. Cel został zatem osiągnięty. - Siergiej w wielu meczach zostawiał zdrowie na torze, a takich walczaków nam potrzeba. Nie wyobrażałem sobie składu na kolejny rok bez Łogaczowa - na oficjalnej stronie klubu powiedział prezes ROW-u. Na razie nie wiadomo, kto dołączy do rybnickiej drużyny na sezon 2022. Sam klub informuje, że w ciągu najbliższych dni powinny pojawić się kolejne transferowe informacje.