Koronawirus zbiera coraz większe żniwo w PGE Ekstralidze. Po wykryciu parę dni temu zakażenia u Patryka Dudka i Artioma Łaguty, we wtorek wieczorem gruchnęła wiadomość o zachorowaniu na COVID-19 braci Holderów. Na myśl przychodzi mi smutny wniosek, że za chwilę będziemy mieć w klubach więcej zawodników na izolacji niż zdolnych do jazdy. Strach się bać, co stanie się jutro, pojutrze, po kolejnych badaniach. A im bliżej startu sezonu, tym ich liczebność i częstotliwość będzie sukcesywnie wzrastać. Jeżeli lista zakażonych będzie się zapełniać w tak zastraszającym tempie, jedynym rozsądnym rozwiązaniem powinno być przesunięcie startu ligi. Przynajmniej tej inauguracyjnej i ewentualnie drugiej serii. Widzę jednak jedną okoliczność łagodzącą. Jeżeli uchowają się kluby, w co trudno mi na teraz uwierzyć, w których nie będzie pozytywnych testów na koronawirusa, to ich nie blokujmy. Niech się ze sobą zmierzą zgodnie z planem. Rozumiem, że PGE Ekstraliga choć głośno o tym nie mówi zaczyna wyrażać pewne obawy, co dalej. W tamtym roku ledwo się wyrobiliśmy. Fala zakażeń dotknęła rozgrywki pod san koniec, ale szczęśliwie udało się je odjechać rzutem na taśmę. Teraz wyłapujemy ciosu już na dzień dobry. Posiłkowanie się za wszelką cenę gośćmi nie ma sensu. Jednym, dwoma jeszcze można się podratować, ale na dłuższą metę sięganiem po żużlowców z niższych szczebli zabijemy i wypaczymy rywalizację. Wpadniemy w jakiś obłęd. Organy zarządzające wszystkimi ligami mają ciężki orzech do zgryzienia. Naprawdę im nie zazdroszczę i nie chciałbym być w ich skórze. Bo choćby nie wiadomo ile tęgich głów zasiadło przy jednym stole, przyszłości nie przewidzą. Pamiętajmy, że jednocześnie ruszają PGE Ekstraliga i eWinner 1. Liga, dlatego wzięcie gości nie będzie takie proste. A to by oznaczało, że gdy już włączymy telewizor w święta Wielkiejnocy i zobaczymy w nim bezpośrednią transmisję z zawodów żużlowych, to już będzie powód do radości. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź