To była czarna niedziela dla kibiców i całego zielonogórskiego środowiska. Zwycięstwo GKM-u Grudziądz nad Włókniarzem oznaczało, że Marwis.pl Falubaz po piętnastu latach pożegnał się z PGE Ekstraligą. Jeszcze dekadę temu popularne było hasło magia Falubazu. Dla mnie ta magia skończyła się wraz z odejściem Roberta Dowhana. On trzymał ten klub za "mordę". No i kiedyś to była marka. Zawodnicy sami pchali się do Zielonej Góry. Szedłeś do Falubazu, czułeś się jakbyś wygrał los na loterii, albo wsiadał do Ferrari. Teraz, po spadku, to bardziej Panda w gazie. Od co najmniej paru sezonów jesteśmy świadkami powolnego rozkładu klubu. Falubaz nie jest już atrakcyjnym kierunkiem dla żużlowców. Po Robercie, który wzniósł Falubaz na magiczny poziom nastąpiła równia pochyła. Szczerze, nie widzę tej dawnej mody na żużel w przy W69. Siadło wszystko. Od organizacji przez wynik sportowy po atmosferę na trybunach. Zaprzepaszczono cały dorobek wypracowany przez senatora RP. Co roku drużyna była sukcesywnie osłabiana aż nastąpiło ostateczne tąpnięcie. Nastąpiła degrengolada, a spadek jest dopełnieniem tej szarzyzny. A Dowhan potrafił ściągać gwiazdy. Miał dar przekonywania, inni prezesi czuli przed nim respekt. Z jego kadencji była stabilizacja. Teraz w Falubazie mamy m.in. do czynienia z serią nietrafionych transferów czy rotacjach na stołkach prezesów. Pachnie tam organizacją, która zajmuje się odzyskiem. Falubaz zbierał to co zleci ze stołu najpoważniejszych graczy. Najoględniej rzecz ujmując kontraktował zawodników bez żalu odpalonych przez pozostałe ekstraligowe kluby. Falubazowi będzie niezwykle ciężko się odrodzić. Uważam, że sukcesem będzie namówienie do wypełnienia kontraktu Maxa Fricke'a. Australijczyk wciąż posiada ważną umowę z zielonogórzanami, ale trzeba jeszcze podpisać aneks i zaproponować mu warunki, które zrekompensują brak startów w elicie. Ciekawe co zrobi Patryk Dudek. Lokalni sponsorzy raczej będą naciskać, aby lider i wychowanek Falubazu nigdzie się ruszył. Dla jego przyszłości lepiej chyba żeby odszedł. To jeszcze nie ten wiek, aby kierować się sentymentem. Jeśli chłopak chce zwojować Grand Prix, do którego właśnie wrócił, musi co tydzień ścigać się lidze z najlepszymi. Miałem kiedyś podobną sytuację w Polonii Bydgoszcz z Tomkiem Gollobem. Prosiłem go po spadku, aby nas nie opuszczał. Spotkałem się z nim w trakcie rundy Grand Prix w Gelsenkirchen. Plan zakładał błyskawiczny powrót do Ekstraligi i Tomek miał być twarzą tego projektu. Mówiłem mu: dajmy sobie rok, wprowadzasz Polonię na salony, a później decydujesz, co dalej. Odparł, że jest trochę rozdarty, bo dużo do gadania będą mieli jego sponsorzy. Ci niestety nie wyrazili zgody, aby Tomek firmował ich swoim nazwiskiem na zapleczu.