Grzegorz Zengota zajął ostatnie miejsce w Kryterium Asów i w prestiżowym, powracającym po kilku latach przerwy turnieju zaprezentował olimpijską formę. W żargonie żużlowym mówimy tak wtedy, gdy zawodnik przywiezie wstydliwe pięć zer. W trzecich zawodach z rzędu od rozpoczęcia treningów Zengota nie błyszczy. Na dodatek zagubił gdzieś pewność siebie. We wtorek był ślamazarny na starcie i w trasie. Wyglądało to tak, jakby przeciwnicy mieli motocykle, a on hulajnogę. Kibice Polonii Bydgoszcz powinni zacząć się martwić, bo zawodnik został zakontraktowany na jednego z liderów. Media pisały, że działacze obsypali go w zimie pieniędzmi i w zamian wiele sobie po nim obiecują. A na razie powodów do optymizmu brak. Zengota jest doświadczonym żużlowcem. Ten typ zawodnika od razu powinien wskoczyć na przyzwoity poziom. Do pierwszej kolejki nie został miesiąc, tylko kilka dni, a roboty do wykonania ogrom. I jeśli prezes klubu - Jerzy Kanclerz powie gdzieś, że jest spokojny o dyspozycję Grzesia, to nie powie prawdy. Jego filar wygląda na zagubionego, dlatego na pewno tłuką go nerwy przed inauguracją. Niepokojący jest fakt, że turniej odbywał się w Bydgoszczy, a więc na domowym torze Grześka. Owal Polonii jest specyficzny, ale Zengota, który ma wystarczające obycie na różnych obiektach, nie potrafił złapać się jednak przeciwnikom na szprycę. Przepraszam, ale w chowanie najlepszych silników po garażach też nie wierzę. Obsadę skrzyknięto zacną, było się z kim pościgać, a jak ktoś marzy o funkcji gościa w PGE Ekstralidze, wypadałoby się ładnie przedstawić prezesom. Tak po ludzku się zawiodłem. Osobiście liczyłem na dorobek w okolicach dziesięciu punktów, a tutaj zgadzało się tylko zero bez jedynki. Inna sprawa, że Zengota nie ma aktualnie bata nad sobą w postaci zawodnika, który mógłby go wypchnąć ze składu. Polonia ma polski garnitur seniorski uszyty na miarę. Brak oddechu na plecach ze strony kolegów może usypiać czujność. Na drugim biegunie Wadim Tarasienko. Miło było patrzeć na tego chłopaka. W zeszłym roku szturmem wziął 2. LŻ, a teraz rośnie na jednego z kandydatów do czarnych koni w eWinner 1. Lidze. W każdym razie widać, że przynajmniej u siebie znalazł coś ekstra. Nawet, gdy tracił pozycje, wiedział, gdzie oprzeć koło, jak wjechać, aby złapać prędkość i ponownie dobrać się do przeciwnika. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź