Maksym Drabik wreszcie usłyszał ostateczny wyrok w sprawie złamania procedury dopingowej podczas finału PGE Ekstraligi, której przedmiotem było wzięcie niedozwolonej ilości wlewki witaminowej. Choć w mediach najczęściej przewijał się wątek minimum dwuletniej dyskwalifikacji, młody żużlowiec dostał rok bezwzględnego zawieszenia. A to oznacza, że z głowy ma tylko sezon 2021. Drabik nie powinien więc marudzić na wyrok POLADA. Zważywszy na okoliczności, przeciąganie liny z organami dyscyplinarnymi, obiciu się od PKOl, zaliczył naprawdę miękkie lądowanie. Szczerze? Po tych bijatykach słownych, wojnie na argumenty na różnych frontach, nie byłem optymistą. Bo to, że kara jest nieunikniona było oczywiste, ale z ręką na sercu, myślałem, że skończy się to dla Drabika dużo surowiej. Kto wie, czy Maksym nie byłby już po karze, gdyby nie broniący go mecenas. Wygląda na to, że szedł w zaparte i mimochodem, zamiast pomóc napytał młodemu zawodnikowi jeszcze większej biedy. Trzeba było iść na współpracę z POLADA, posypać głowę popiołem a tak sprawa się upubliczniła, środowisko zaczęło być znużone i zdegustowane całą otoczką. Dlatego teraz, kiedy jesteśmy już po fakcie, mam jedno nie tylko mnie nurtujące pytanie. Czy nie dało się tak od razu? Naprawdę trzeba było narażać się na pośmiewisko i robić z tego mdłą operę mydlaną na kilkanaście odcinków? Maksymowi przerwa dobrze zrobi. Odpocznie psychicznie, podreperuje zdrowie, nabierze głodu jazdy. W podobnej sytuacji byli Patryk Dudek i Grigorij Łaguta. Przetrwali trudny okres i wrócili mocniejsi, a ich dyspozycja absolutnie nie wskazywała na dłuższy rozbrat z motocyklem. Oni z marszu ponownie wywalili drzwi na salony. O Drabika też się więc nie martwię. Na sto procent nie zapomni, jak się wchodzi w łuk. Nie będzie też potrzebował żadnego przetarcia, odbudowywania się w niższej lidze. Najistotniejsze, że on sam już wie na czym stoi. Jestem przekonany, że gdy usłyszał werdykt nawet lekko się uśmiechnął. Czas szybko leci, przez te kilka miesięcy chłopak nie zaniedba się fizycznie, rozpisze sobie plan, narzuci jakiś reżim. Brakować mu będzie jedynie treningów na torze. Ale z tym jest jak z jazdą na rowerze. Tego się nie zapomina. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź