W zasadzie większość wyścigów żużlowca Betardu Sparty wygląda tak samo. Start, kilka metrów przewagi i pewne zwycięstwo. Coraz częściej słychać porównania do Tony'ego Rickardssona, jednego z najlepszych zawodników w historii. Szwed wygrywał w podobny sposób. Dysponował kapitalnym sprzętem i już spod taśmy często wychodził lepiej niż rywale. Wyprzedzić go na dystansie graniczyło z cudem. Podobnie jest z Łagutą. - Porównanie do takiej legendy jest zawsze miłe. Moim zdaniem jednak różnił się od Artioma. Cechą na pewno ich łączącą jest zamiłowanie do treningu na motocrossie. Jeśli chodzi o wyjścia spod taśmy, to jak dobrze wiemy, żużel jest wyścigiem krótkodystansowym. Start jest więc elementem niezwykle istotnym. Dlatego też wraz z Artiomem kładziemy naprawdę duży nacisk na tę kwestię - tłumaczy Rafał Lewicki. Kosmiczne starty nie wzięły się znikąd Rosjanin sprawia wrażenie zawodnika, który znacznie bardziej komfortowo czuje się, gdy dobrze wyjdzie ze startu. Jak się jednak okazuje, podobnie ma wielu jego rywali z toru, także Bartosz Zmarzlik, który przecież jest królem walki na dystansie. - To akurat każdy żużlowiec lubi. Jakby Bartka zapytać, to na pewno tak samo odpowie. On te starty w ciągu paru ostatnich lat bardzo poprawił. Wie, jak ważna to rzecz. Generalnie każdy nastawia się na start. Czasem możesz regulować ustawienia trochę pod kątem trasy, jeśli tor będzie temu sprzyjał. Za niecałe trzy tygodnie będziemy już wiedzieć, kto został mistrzem świata. Jeśli Łaguta w Toruniu znów będzie tak wychodził ze startu, trudno wierzyć, że ktoś go powstrzyma. - Wielu chciałoby mieć takie starty, ale on naprawdę niezwykle ciężko nad tym pracuje. Sportowo dojrzał do pewnych rzeczy. Jest dobrym zawodnikiem już od wielu lat. Zarówno w Polsce, jak i Szwecji jest w czubie klasyfikacji najskuteczniejszych w każdym sezonie. Patrząc na poziom tych lig, to naprawdę spore osiągnięcie. W tym roku odnalazł ten brakujący element i przełożyło się to też na Grand Prix. Ma już pewne doświadczenie i jest w takim miejscu, że wygrywanie wyścigów stało się swego rodzaju codziennością - zakończył Rafał Lewicki.