Jego transfer był w środowisku niewiele mniejszą "bombą" niż informacja o tym, że w przyszłym roku w barwach eWinner Apatora Toruń będą jeździć Emil Sajfutdinow i Patryk Dudek. Nawet największe gwiazdy Betard Sparty Wrocław prosiły prezesa Andrzeja Rusko by zrobił wszystko, aby zatrzymać Węglarza we wrocławskim klubie. Nic z tego jednak nie wyszło i ten od przyszłego roku razem z byłym już dyrektorem sportowym Sparty, Krzysztofem Gałańdziukiem, będzie pracował w Toruniu. Z rodzinnego Gniezna ma bliżej, a i finansowo torunianie, którym bardzo zależy aby w końcu mieć jakiś handicap własnego toru, przebili wrocławską ofertę (stanęło ponoć na 10 tysiącach za miesiąc). Debiut się nie udał Wczorajszy toruński debiut Węglarza w roli toromistrza, podczas 10. rundy tegorocznego Grand Prix, przyprawił ich jednak chyba o spory ból głowy. Tor przygotowany według zaleceń Phila Morrisa i na koniec solidnie polany - zupełnie nie nadawał się do ścigania. - Po co przygotowywać tor w taki sposób, kiedy mamy tu wielką szansę, aby pokazać światu jak piękna jest to dyscyplina?! Żużel polega na tym, aby się ścigać. A przynajmniej powinien polegać - pieklił się w telewizyjnym studiu były reprezentant Polski, Krzysztof Cegielski. Ogromne pretensje do Morrisa mieli też zawodnicy, a Fredrik Lindgren omal się z nim nie pobił. Trudno się jednak dziwić skoro na torze idealnym do ścigania, stały kałuże wody, sprawiające, że zwłaszcza w pierwszej fazie zawodów, program można było wypełniać jeszcze przed startem. - Takiego przyczepnego toru jeszcze w Toruniu nie widziałem - skomentował Krzysztof Kasprzak, który w 6. biegu jako pierwszy nie wykorzystał atutu pierwszego pola. Poprzednie wyścigi zgodnie wygrywali zawodnicy w czerwonym kasku. O milionowej oglądalności mogą zapomnieć - Kto popsuł Motoarenę? - prowokacyjnie pytał na twitterze były menedżer klubu z Torunia, Sławomir Kryjom. Zalewanie torów to odwieczny problem Phila Morrisa. Coś co sprawdza się w lipcu czy sierpniu, na pewno jednak nie zadziała w kwietniu czy październiku. Wielokrotnie z związku z tym oglądaliśmy nudne jak flaki z olejem zawody najlepszych żużlowców świata. I szkoda, że nikt z włodarzy światowego żużla nie chce zauważyć, że w ten sposób robi się tej pięknej dyscyplinie krzywdę. O ile władze eWinner Apatora Toruń mogą nadzieję, że transfer nowego toromistrza nie skończy się katastrofą, bo w PGE Ekstralidze nie będzie mu szeptał do ucha Phil Morris; to z mistrzostwami świata gorzej. Nowy promotor żużlowych mistrzostw świata na lata 2022-2031 -już zapowiedział, że Brytyjczyk zostaje na stanowisku. Z "polewaczkowym" raczej ciężko będzie Discovery Sport Events osiągnąć cel, który sobie założyli, czyli 50 milionową telewizyjną oglądalność cyklu Grand Prix.