Można stwierdzić, że za wychowankiem Unii Leszno jeden z najgorszych okresów w jego karierze. Pomimo zdobycia srebrnego medalu Drużynowych Mistrzostw Polski razem z Moje Bermudy Stalą, jazda Krzysztofa Kasprzaka pozostawiała wiele do życzenia. Doświadczony zawodnik czasem nawet nie mieścił się w składzie i był zastępowany przez lepszych od niego kolegów z zespołu. Mnóstwo kiepskich występów przelało czarę goryczy i 36-latek musiał zmienić klub. Jego wybór padł na ZOOleszcz DPV Logistic GKM Grudziądz. Jedynym pozytywem okazał się właściwie tylko sensacyjny awans do cyklu Grand Prix. W nowym miejscu Kasprzak chce przypomnieć o sobie całej żużlowej Polsce. Reprezentant Polski marzy o powrocie do formy sprzed kilku lat i w związku z tym wprowadził kilka zmian. Od tego roku żużlowiec ma nowy numer startowy. Ponadto dokonał ważnych korekt w swoim harmonogramie przygotowań do sezonu. Największa rewolucja dotyczy diety, na którą przejdzie znacznie szybciej niż w latach ubiegłych. - Zawsze sobie pozwalałem na większy luz w listopadzie, a potem w grudniu i styczniu był problem. Teraz jestem na diecie praktycznie już po ostatnim meczu - mówi wicemistrz świata z 2014 w wywiadzie dla telewizji klubowej ZOOleszcz DPV Logistic GKM-u. Ważną rolę w przygotowaniach Krzysztofa Kasprzaka odgrywa jego mama, która gotuje posiłki na podstawie sugestii dietetyka. - Mama w tej chwili robi mi posiłki w pudełkach. Sama to wszystko przygotowuje i poświęca na to po trzy, cztery godziny dziennie. To wszystko jest dla niej nowe. Musi to najpierw zważyć, żeby kalorie się zgadzały, a następnie gotuje. Zazwyczaj jej mówię, że musimy zrzucić tyle i tyle kilogramów, a ona mi z chęcią pomaga. Na razie nie mam żony, mieszkam sam i bardzo jej dziękuję za to, że dba o mnie - puentuje Kasprzak. Przed 36-latkiem bardzo wymagający sezon, ponieważ wiele się od niego oczekuje. W ZOOleszcz DPV Logistic GKM-ie ma być krajowym liderem całej drużyny. Ponadto żużlowiec chce udowodnić kibicom, że zasłużenie wywalczył awans do cyklu Grand Prix. Jest to więc doskonały czas na mniejsze lub większe korekty w przygotowaniach do sezonu. W przeciwnym wypadku Kasprzak mógłby pluć sobie w brodę, że nawet nie próbował reagować na niepowodzenia. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź