W żużlu data urodzenia ma znaczenie. Przekonuje się o tym boleśnie Dominik Kubera, który 22. urodziny ma 15 kwietnia. Do tego czasu Fogo Unia, jego poprzedni klub, ma prawo domagać się za niego ekwiwalentu za wyszkolenie. Kubera nie wystartuje do ligi tak jak wszyscy, tylko 3 tygodnie później. Chyba że jego nowy klub Motor Lublin dogada się z Fogo Unią. Na razie to niemożliwe, bo leszczynianie chcą 800 tysięcy złotych, a Motor nie podejmuje tematu. Błąd Kubery polegał na tym, że o ile w kontrakcie na 2020 zadbał o to, żeby w rubryce ekwiwalent znalazł się zapis: nie dotyczy, o tyle nie zrobił tego w poprzedniej 5-letniej umowie. Unia przesadza oczywiście z ceną. Nie ma prawa do 800 tysięcy, ale już do 600 jak najbardziej (5 razy 120 tysięcy za każdy rok) Tego samego błędu nie popełnił Krakowiak, który do połowy przyszłorocznych rozgrywek też jest w grupie ryzyka. Inna sprawa, że Krakowiak już wcześniej zapłacił frycowe. I nie tak wysokie, jak Kubera. Jednak po kolei. W 2014 Krakowiak zdał licencję w barwach klubu z Ostrowa. W 2015 był już w kadrze zespołu. W 2016 zapragnął Ekstraligi, a że chciał go Apator Toruń, to rozpoczęły się trudne negocjacje. Wtedy Krakowiak nie wiedział, że trzeba uważać w umowie na rubrykę ekwiwalent. W Ostrowie to wykorzystali i licytowali ostro. Skończyło się jednak na 80 tysiącach złotych. Pieniądze początkowo wyłożył Apator, ale potem Krakowiak miał potrącane z kontraktu, więc w istocie zapłacił swój ekwiwalent z własnej kieszeni. Drugi raz już tego samego problemu nigdy nie miał, bo potem pilnował, żeby pozycja ekwiwalent była w kontrakcie czysta. Tak było, gdy przenosił się z Torunia do Gniezna i stamtąd do Zielonej Góry. Opuszczając RM Solar Falubaz też miał zerowy ekwiwalent, więc może się spokojnie szykować do ligi.