Bartłomiej Kowalski ma w tym sezonie tak wielkiego pecha, że nie zdziwilibyśmy się, gdyby po drodze na stadion przejeżdżał busem pod osiemnastoma drabinami, a drogę przebiegało mu całe stado czarnych kotów. Co zabawniejsze, jego niefart ma swoją genezę w szczęściu jego kolegów - prawdziwa ironia losu. Kowalski to wszak jeden z najbardziej utalentowanych juniorów w kraju, nikt nie żywi co do tego żadnych wątpliwości. Ma dopiero 19 lat, a występując jako gość w OK Bedmet Kolejarzu Opole zdobywa średnio 2,286 punktu na bieg, co plasuje go na szóstej pozycji wśród najskuteczniejszych zawodników 2. ligi. Mimo to, nie łapie się do składu częstochowskiego Eltrox Włókniarza, gdyż formacja młodzieżowa obsadzona jest w tej drużynie przez jeszcze lepszych Mateusza Świdnickiego i Jakuba Miśkowiaka. Przez pewien czas trener Piotr Świderski rotował go co prawda z tym pierwszym, jednak po tym, gdy jego kolega przywiózł za plecami samego Bartosza Zmarzlika (i to na stadionie w Gorzowie) została ustalona sztywna hierarchia. Tajemnicą Poliszynela jest fakt, iż dni Kowalskiego w Częstochowie są już dawno policzone - młodzieżowiec odejdzie z klubu jesienią. Niewykluczone także, że jeszcze w tym sezonie dostanie szansę na wypożyczeniu, gdyż prezes Michał Świącik rozważał danie mu takiej możliwości, jeśli Eltrox Włókniarz straci ostatnie nadzieje na udział w fazie play-off. Po dwóch wygranych przez Motor Lublin spotkaniach z eWinner Apatorem Toruń oraz ZOOLeszcz DPV Logistic GKM-em Grudziądz prawdopodobieństwo na uplasowanie się podopiecznych Piotra Świderskiego jest zaś praktycznie zerowe. Przechodzili to samo z Cierniakiem O skorzystanie z Kowalskiego w play-offach najbardziej żarliwie walczą Betard Sparta Wrocław oraz Moje Bermudy Stal Gorzów. Klub Marka Grzyba musi gasić pożar - wciąż kontuzjowany jest Kamil Nowacki, a Wiktor Jasiński złamał obojczyk podczas wtorkowego półfinału MMPPK. Wrocławianie liczą zaś na dłuższą współpracę z wychowankiem szkółki Janusza Kołodzieja, bowiem po sezonie 2021 wiek juniora kończy Przemysław Liszka, a trener Dariusz Śledź nie ma w swym rękawie takiego asa jak Oskar Paluch. Jesienią wrocławianie będą mieli na rynku o wiele więcej konkurentów niż teraz. Wielu kibiców Betard Sparty odetchnęło więc z ulgą widząc, że Kowalski został nominowany do sprawowania funkcji rezerwowego podczas piątkowej i sobotniej rundy Grand Prix na Stadionie Olimpijskim. Traktują to oni jako pewien bonus do umowy i symbol jej finalizacji. Nic bardziej mylnego. Fani tamtejszego klubu już raz przejechali się na takim myśleniu - rok temu wielu z nich dałoby sobie uciąć rękę, że do drużyny Śledzia dołączy zeszłoroczny rezerwowy z GP Mateusz Cierniak, który ostatecznie - dosłownie i w przenośni - wylądował w Lublinie. Podobną sytuację przechodzono także w Toruniu, gdy z numerem siedemnastym na plastronie wyjeżdżał na Motoarenę Oskar Bober.