O ile drugi uczestnik upadku - Kacper Pludra wyszedł z tego bez szwanku, o tyle żużlowiec Stali Gorzów miał o wiele mniej szczęścia. Szybko został przetransportowany do miejscowego szpitala i prędko z niego nie wyszedł. Urazy Mateusza Bartkowiaka były skomplikowane, a leczenie wymagało czasu. Po tym zdarzeniu musiał zakończyć starty w sezonie 2020. Stal straciła podstawowego juniora. Zanim sprawy się skomplikowały, niektórzy zdążyli okrzyknąć Bartkowiaka następcą dwukrotnego Mistrza Świata - Bartosza Zmarzlika. Było to o tyle zasadne, że w zawodach młodzieżowych bardzo często zdobywał on najwięcej punktów dla swojej drużyny. Gorzej było w lidze, ale wszyscy pamiętamy, że nawet tak wartościowy żużlowiec jakim jest obecnie Bartosz Smektała w pierwszym sezonie w Unii niemal wyłącznie oglądał plecy rywali. Po wypadku słuch o Bartkowiaku zaginął. Już nawet pojawiły się informacje, że może w ogóle nie wrócić do sportu. Prawda jest jednak inna. 17-latek w tej chwili ciężko pracuje nad tym, by za kilka miesięcy ponownie zaprezentować się przed kibicami. Pod koniec października wychowanek nadwarciańskiego klubu wyjechał na tor. - Rehabilitacja przebiega zgodnie z planem i wszystko jest w jak najlepszym porządku. Widziałem ostatnio Mateusza i wszystko naprawdę zmierza ku dobremu - przekazał nam Piotr Paluch, trener juniorów w Stali. Najważniejsze, że zawodnik nie pozostał sam. Bartkowiakowi pomaga we wszystkim nie tylko jego rodzina. Wsparcie dokłada także Stal Gorzów, dla której jeszcze nie tak dawno zdobywał ważne punkty w PGE Ekstralidze. - Ostatnio dostał wejściówki na basen, gdzie może spokojnie przechodzić rehabilitację. Teraz niestety basen jest zamknięty przez pandemię koronawirusa, ale zawodnik wykonuje wszystko, co zalecił mu lekarz. Chodzi mi tu głównie o wzmacnianie mięśni grzbietu - dodaje szkoleniowiec. Paluch w swojej karierze przeżył niejeden upadek i doskonale wie, co będzie czuł jeździec po powrocie na tor po tak długim czasie. - Wiadomo, że takie sprawy hamują, ale zanim Mateusz wróci to troszkę czasu od tego zdarzenia z Grudziądza minie. Będzie dodatkowo okres przygotowawczy, żużlowiec się odbuduje. Ten rok był ciężki, ponieważ nie było żadnych sparingów i zawodów młodzieżowych. Zwłaszcza dla juniorów to był taki skok na głęboką wodę. Dodatkowo Mateusz to taki typ, który potrzebuje więcej jazdy by się rozkręcić i wtedy naprawdę potrafi jechać. Tego mu w tym roku zabrakło. Jak kształtuje się przyszłość klubowa Bartkowiaka? W Gorzowie mocno na niego liczą. - Oczywiście, że jest przewidziane dla niego miejsce w Stali Gorzów na rok 2021. Nic nie słyszałem, aby o mojego aktualnego podopiecznego pytały inne kluby - zakończył 50-letni trener.