Przepis o zredukowaniu zagranicznych zespołów w eWinner 1. Lidze do zaledwie jednego ponownie podzielił środowisko. Nowinka regulaminowa ma jednak więcej przeciwników niż zwolenników. W sezonie 2021 nie będzie to jeszcze tak bardzo odczuwalne, ponieważ zarówno Lokomotiv Daugavpils, jak i kluby z Wittstock oraz Landshut rywalizują w najniższej klasie rozgrywkowej. Problem pojawi się w przypadku awansu któregoś z wcześniej wymienionych zespołów. Wówczas pozostałe ośrodki zagraniczne stracą motywację do dalszego rozwoju. Ponadto odstraszy to potencjalnych chętnych z innych krajów. Już teraz, gdyby nie ośrodki spoza Polski, to 2. Liga Żużlowa liczyłaby tylko cztery ekipy. Większość kibiców jest zaniepokojona i krytykuje Główną Komisję Sportu Żużlowego za wprowadzenie kontrowersyjnego przepisu. Nieco inne zdanie ma w tej sprawie Piotr Szymański. Działacz w rozmowie z Tygodnikiem Żużlowym ujawnił kulisy podjęcia takich, a nie innych kroków. Ważną rolę w podjęciu decyzji odegrała telewizja, która od sezonu 2020 pokazuje rozgrywki eWinner 1. Ligi w najwyższej jakości. - Jeżeli wszystkie mecze pierwszej ligi mają być na małym ekranie, to niestety, transmisje z dwóch torów zza granicy stanowią duży problem, w pewnych uwarunkowaniach - oznajmił przewodniczący Głównej Komisji Sportu Żużlowego. Szef czarnego sportu w naszym kraju uważa również, że podjęte zostały właściwe kroki i polski żużel nie powinien z tego powodu ucierpieć. - Nie zamykamy im do końca drogi do pierwszej ligi. W końcu jedna może jeździć na tym poziomie. W tym roku tego problemu w ogóle nie ma, bo wszystkie są w drugiej lidze. Poza tym Niemcy u nas jeżdżą raczej głównie dlatego, bo nie mają ligi u siebie. Nie wiadomo co będzie, jak rozgrywki na nowo tam ruszą. Chociaż ja jestem ogromnym zwolennikiem, żeby jeździli u nas jak najdłużej. Zainteresowanych drużyn z innych krajów natomiast nie ma - zakończył. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź