Grzegorz Zengota będzie w sezonie 2021 jedną z gwiazd, a przy okazji jednym z najlepiej zarabiających zawodników w pierwszej lidze. Przy 200 punktach (może mieć mniej, o ile zgarnie bonusy za awans do play-off) skasuje 800 tysięcy złotych i to będzie absolutna czołówka. Jednak trudno pisać o kontrakcie życia Zengoty, bo przecież 2 lata temu, gdyby tylko nie doznał kontuzji, mógł zgarnąć grubo ponad milion złotych w Motorze Lublin. To się nie udało, a przez zdrowotne perypetie żużlowiec stracił półtora roku. Teraz, w Polonii, ma szanse się odbić. Jednak w eWinner 1. Lidze dobrze zarabiających zawodników będzie więcej. W tym roku, z powodu koronawirusa, było z kasą krucho. Taka Arged Malesa TŻ Ostrovia płaciła żużlowcom, nawet tym największym gwiazdom, 10 tysięcy złotych ryczałem za mecz. W sezonie 2021 już tak źle nie będzie. Najlepszy dowód, że się poprawiło, jest taki, że zawodnicy będący do niedawna w PGE Ekstralidze odważnie ruszyli na rozmowy z pierwszoligowcami. Andrzej Lebiediew (Sparta, a ostatnio ROW) skończy z kontraktem na poziomie 120 tysięcy złotych za podpis. Vaclav Milik (Sparta, ROW), dostanie za podpis nie mniej niż 100 tysięcy. W komfortowej sytuacji są zawodnicy, którzy nie ukończyli 24 roku życia. Mogą oni liczyć na 100 do 150 tysięcy złotych. Taki Michał Gruchalski jest rozchwytywany. Unia Tarnów go odpuściła, ale kilka innych drużyn, w tym Orzeł Łódź, chętnie go przygarnie. W pierwszej lidze zabraknie w tym roku milionowych kontraktów, ale ich pojawienie się jest kwestią czasu. Dobra umowa telewizyjna z Canal Plus daje solidny fundament, a sportowe ambicje działaczy też nie są bez znaczenia. W tym roku wiele zespołów ma ambicje. Dlatego takie Zdunek Wybrzeże Gdańsk dało Jakubowi Jamrogowi i Wiktorowi Kułakowowi kontrakty po 700 tysięcy złotych. Niels Kristian Iversen w Unii Tarnów może się zakręcić w okolicach 600 tysięcy złotych. To samo Nicolai Klindt w Ostrovii.