Wielu uważa, że czas niektórych polskich seniorów w PGE Ekstralidze się skończył. Trudno się z tym nie zgodzić. Krzysztof Kasprzak, Krzysztof Buczkowski czy nawet Przemysław Pawlicki od kilku lat konsekwentnie obniżają loty, stając się ligowym "dżemikiem". Mimo tego Pawlicki już przedłużył umowę z GKM-em. Przyszłość pozostałej dwójki wydaje się mniej pewna. By dochodziło do wymiany takich żużlowców, muszą pojawić się alternatywy. Głównie rodzą się one wśród ekstraligowych juniorów. W przyszłym roku nowi seniorzy to wyjątkowo wąska grupa. Czołowymi przedstawicielami pokolenia są Przemysław Liszka i Wiktor Jasiński. W skrócie mówiąc - szału nie ma. Tym samym wzrok kierowany jest na eWinner 1. Ligę. Być może tam są lepsze opcje na wypełnienie składu. Są już gotowi na szansę? Szukając na zapleczu zawodników mających realną szansę na Ekstraligę, pojawiają się dwa nazwiska - Tobiasz Musielak i Oskar Fajfer. Szczególnie ten pierwszy to przez trzy lata gwiazda eWinner 1. Ligi. Wydawało się, że w 2021 roku dostanie on swoją szansę. Finalnie znów jednak jeździł ligę niżej, zostając jej najlepszym zawodnikiem po rundzie zasadniczej. Musielak ma tę przewagę, że niedawno jeździł w Ekstralidze, więc wie, z czym to się je. Fajfer po raz ostatni występował w elicie jeszcze jako junior. W wieku 20 lat zaliczył niezły sezon, ale potem coś się zacięło, dlatego seniorską karierę prowadził ligę niżej. Tam powoli budował swoją pozycję, dzięki czemu w minionym i obecnym sezonie wykręcił średnią powyżej dwóch punktów na bieg. Fajfer ambicje ma spore i już chce do Ekstraligi, ale pytanie, czy naprawdę jest już gotowy. Ekstraligowe nazwiska potrzebujące czasu Nazwiskiem do Ekstraligi pasuje na pewno Grzegorz Zengota. Gdyby nie paskudna kontuzja przed sezonem 2019, najpewniej cały czas jeździłby wśród elity. Powrót do ścigania 33-latek ma trudny. W 2021 roku dwie poważne kontuzje sprawiły, że trudno mówić o regularności. Oby pech się mu wyczerpał, a "Zengi" odjechał pełny sezon - wydaje się, że wtedy w końcu dogada się z motocyklami i wróci na odpowiedni poziom. Swoje w Ekstralidze mógłby udowodnić Jakub Jamróg, czyli rewelacja rozgrywek w 2018 roku. Rok później zawodnik zaliczył spadek formy, ale przy dobrych motocyklach potrafił robić punkty. W Motorze z kolei nie dano mu szansy, jakiej oczekiwał, co pewnie źle na niego wpłynęło. Jamróg zszedł na zaplecze i spisuje się dobrze. Gotowość na powrót do elity zawodnik musi chyba potwierdzić jeszcze jednym podobnym, a nawet lepszym sezonem.Łabędzi śpiew weteranów? Pewnie cała trójka nie lubi tego słowa, ale nie da się ukryć - Grzegorz Walasek, Tomasz Gapiński i Rune Holta to weterani. Każdy z nich przeżywa kolejną młodość. Gapiński prawie wykręcił średnią 2,0. Walasek i Holta to z kolei ścisła czołówka ligi. Gdyby obaj byli młodsi, pewnie zawitaliby w Ekstralidze. A tak? Może otrzymają oni miejsce, jeśli ich kluby wywalczą awans. Jeśli np. ROW wie, że Holta u nich potrafi zdobyć kilka punktów, to jaki sens go zmieniać? To oczywiście działanie krótkoterminowe, bo każdy z nich jest już po drugiej stronie rzeki. Z drugiej strony w żużlu rzadko planuje się coś na lata.Znają Ekstraligę, ale coś poza tym? Na zapleczu jest jeszcze kilka nazwisk z przeszłością wśród najlepszych. Kacper Gomólski po kilku słabszych latach znów wchodzi na dobre tory. Krystian Pieszczek w 2020 był dobry, ale teraz nie potwierdza formy. Podobnie zresztą Mateusz Szczepaniak, który jednak w wielu meczach Cellfast Wilków Krosno kompletnie zawodził. Norbert Kościuch jeździł solidnie, ale bez szału. Każdy z nich wie, jak wygląda walka z najlepszymi. Na ten moment to jednak ich jedyny argument. Niektórzy mieli kilka szans w Ekstralidze, ale ich nie wykorzystali. Trudno zatem postawić na nich, bo raczej wiadomo, jak by się to skończyło.