Patryk Głowacki, interia.pl: Po wielu latach spędzonych na zapleczu aktualny skład Wybrzeża zbudowano w celu uzyskania awansu? Tomasz Gaszyński, były menadżer Tomasza Golloba: W poprzednim sezonie zespół także miał wysoko postawioną poprzeczkę. Wiele czynników nie ułożyło się jednak po myśli gdańszczan. Tym razem wszystko może zazębić się na tyle, by Gdańsk wrócił na mapę Ekstraligi. Można powiedzieć, że w tym roku drużyna postara się zmazać plamę po minionym sezonie? Mimo wszystko ostatni plan minimum został wykonany. Pandemia sprawiła, że nie rozegrano play-off, toteż Wybrzeże nie walczyło w decydującej części zmagań, choć walka z Apatorem najpewniej skończyłaby się przegraną. Zeszły rok to dla ekipy z Gdańska spora sinusoida, gdyż złe mecze domowe przysłoniły wyjazdowe wygrane. Klub poczynił transferową ofensywę. Najciekawszy nazwiskiem wydaje się Wiktor Kułakow. Pozyskanie go to na pewno wzmocnienie, choć nie jedyne. Warto zwrócić uwagę na Jakuba Jamroga. Oprócz tego utrzymano Krystiana Pieszczka, mimo że ten miał kilka innych opcji. Wspomniany Jamróg od początku wniesie odpowiednią jakość? Ostatni sezon raczej nie pomógł zawodnikowi utrzymać dobrej formy. Żużlowiec, tym bardziej tak doświadczony, nie zapomina, jak się jeździ. W zeszłym roku Jakub nie był pewny miejsca w składzie, przez co pojawiła się nerwowość. Teraz ma on komfort psychiczny, co powinno znacząco odciążyć jego głowę, a to przełoży się na wyniki. Skład seniorów dopełni Rasmus Jensen. Duńczyk znów musi coś udowodnić? Jensen już niejednokrotnie pokazał, iż stać go na nawet dwucyfrowe zdobycze. Żużlowiec gwarantuje stabilizację i poza nieuniknionymi wyjątkami raczej nie powinien zejść poniżej pewnego poziomu. Na pozycji U-24 jest spore zamieszanie. Duża liczba kandydatów nie zabierze im pewności siebie? Taki urok młodzieńczych lat żużla, że niepewność buduje wiele czynników. Moim zdaniem podejście Wybrzeża do tematu jest dobre, bo w razie problemów pojawia się możliwość zastępstwa. Gdyby pan miał wybrać żużlowca na pierwsze mecze, byłby to? Wielu widzi tu rywalizację Michała Gruchalskiego i Lukasa Fienhage. Miałem jednak okazję oglądać treningi i gdybym decydował, postawiłbym na Drew Kempa oraz Aleksandra Kajbuszewa, gdyż przekonali mnie oni swoją postawą. Brytyjczyk i Rosjanin wykazują potencjał, by w przyszłości przejąć pałeczkę po starszych kolegach z reprezentacji? Za szybko na wyciąganie tak daleko idących wniosków. Obaj są bardzo młodzi, więc oczywiście mogą zostać wielkimi gwiazdami, ale to trudny i żmudny proces. Kemp i Kajbuszew praktycznie nie widzieli polskich torów, dlatego muszą na razie nabrać doświadczenia. Pozostaje temat juniorów. Jak oceni pan tę formację? Strata Karola Żupińskiego na pewno była ciosem, lecz pozostałej dwójki nie spisywałbym na straty. Trudno powiedzieć, jak młodzieżowcy prezentują się na tle rówieśników, gdyż wśród młodych zawodników jeszcze trudniej przewidzieć formę. Jeśli Wybrzeżu uda się awansować, to klub ma odpowiednie zaplecze, by pozostać w Ekstralidze na dłużej? W XXI wieku raczej były to epizody. Wygląda na to, że wszystko jest w porządku. Wcześniej faktycznie ciągnął się ogon finansowy, który został jednak wyprostowany. Przeszkodzić w dłuższej przygodzie może sport. Beniaminek zawsze ma większy problem ze zbudowaniem konkurencyjnego składu, bo zdecydowana większość już wcześniej się z kimś dogadała. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź