Rok temu kilku kadrowiczów, w tym Maciej Janowski i Piotr Pawlicki, wysłało L-4 przed ostatnim meczem reprezentacji i finałem Złotego Kasku. W PZM się oburzyli, a trener Marek Cieślak pominął obu zawodników w nominacjach do kadry na sezon 20202. Wkrótce pojawiła się regulaminowa nowinka, która określała jasno: nie ma cię w reprezentacji, nie jedziesz w Grand Prix. Z trójki ówczesnych uczestników cyklu (Bartosz Zmarzlik, Patryk Dudek, Janowski) tylko ten ostatni miał się czego bać. Szybko jednak doszło do nowelizacji przepisu. Ustalono, że prawo nie może działać wstecz i nie można wyrzucać Janowskiego z GP. W połowie grudnia będzie ogłoszona kadra na sezon 2021 i oczywiście wraca temat regulaminowego wykluczenia. Co będzie, jeśli Janowski nie znajdzie się w kadrze? W PZM tłumaczą nam, że nawet jeśli tak się stanie, to ponownie zostanie zastosowana formuła: prawo nie może działać wstecz. Dla Janowskiego brak powołania do kadry będzie zmartwieniem jedynie wtedy, gdy wypadnie z cyklu i będzie chciał do niego wrócić. Swoją drogą, to regulaminowa sankcja: nie ma cię w kadrze, nie jedziesz w GP, zostanie wystawiona na ciężką próbę. Z powodu Krzysztofa Kasprzaka, który mimo ogólnego obniżenia lotów awansował w minionych sezonie do Grand Prix. Żeby mógł w nim jechać, to musi być w kadrze. I pewnie będzie. Pozostaje jednak pytanie, jaki ma sens powoływanie zawodnika, który z powodu kiepskiej formy nie powinien się w tej reprezentacji znaleźć. Kasprzak nie miałby racji bytu w reprezentacji, nawet gdyby nadal organizowano Drużynowy Puchar Świata i trener potrzebowałby czterech seniorów. W tym roku Kasprzak miał 39. średnią i zdobywał 4,5 punktu na mecz.