Ciąg dalszy zamieszania z oponami. PZM wysłał do FIM pismo, w którym zawiadamia o wynikach przeprowadzonych przez siebie badań. Wykazały one, że zarówno Anlas, jak i Mitas, dwaj główni producenci ogumienia dla sportu żużlowego, wysłały na polski rynek partię, która odbiega od norm. Opona powinna mieć 70 stopni w skali Shore’a. Można założyć odchyły o 2 stopnie. Jednak opony, które zostały zabrane do badania 11 czerwca po dwóch meczach PGE Ekstraligi, miały od 60 do 63 stopni. PZM nie mógł nic zrobić, ale FIM powinien zająć stanowisko Rok temu FIM, po zbadaniu opon Anlasa i Mitasa zabranych po Grand Prix we Wrocławiu, odebrał homologację Anlasowi. Wówczas jedynie ogumienie tureckiego producenta nie spełniało norm. Teraz na cenzurowanym jest dwóch głównych producentów. Można domniemywać, że firmy walcząc o klienta, poszły o jeden krok za daleko. Polskie władze nie zdecydowały się na wycofanie opon z polskiej ligi, bo mielibyśmy olbrzymi bałagan, a zawodnicy nie mieliby na czym jeździć. FIM powinien jednak zająć jakieś stanowisko, bo opony odbiegające od norm mogą być niebezpieczne. W środowisku krąży zdjęcie dziurawej opony Anlasa zrobione po jednym wyścigu w Anglii, ale problem ma obu producentów. Jeszcze 20 czerwca korzystano w meczach z miękkich opon Trudno powiedzieć, jak dużo jest feralnych opon na rynku. W przypadku Anlasa dotąd mówiło się o jednej wadliwej partii. Nieoficjalnie wiemy, że opony badane 20 czerwca w warunkach stadionowych przy okazji meczu Motoru Lublin z Moje Bermudy Stalą Gorzów znacznie odbiegały od normy. Jednak już 27 czerwca, przy okazji badania na spotkaniu Betard Sparty z Motorem Lublin, wyniki twardości opon były w normie. Dodajmy, że obaj producenci poszli w bardziej miękkie mieszanki, bo opona z niej zrobiona ma lepszą przyczepność do podłoża. Nie sposób też nie zauważyć, że Anlas zrobił lepszą mieszankę, bo tureckie opony przy mocno plusowych temperaturach i świecącym słońcu spisywały się zdecydowanie lepiej niż te Mitasa. To wszystko nie zmienia faktu, że FIM musi coś z tym zrobić. Raz, ze względu na to, że homologacja została wydana na produkt o określonych parametrach i na pewno nie są to 63 stopnie w skali Shore’a. Dwa, że zbyt miękkie opony mogą doprowadzić do wypadku. Pismo z PZM trafi na biurko wiceprezydenta FIM Armando Castagni. To on zdecyduje, czy nadać bieg sprawie. Jeśli to zrobi, to zawodnicy, którym pasują miękkie opony, mogą zaliczyć zjazd wynikowy. Zobacz nasz codzienny program o Euro - <a href="https://sport.interia.pl/strefaeuro12?utm_source=program&utm_medium=program&utm_campaign=program">Sprawdź!</a> Komentujemy każdy mecz Euro na żywo -<a href="https://sport.interia.pl/relacje-euro-2020?utm_source=tekst&utm_medium=tekst&utm_campaign=tekst"> Posłuchaj naszych relacji!</a>