5 września ubiegłego roku w Ostrowie odbył się mecz, który na długo pozostał w pamięci kibiców. I nie tylko dlatego, że doszło w nim do sensacji, bo pierwszy raz przegrał ligowy potentat - eWinner Apator Toruń. Goście polegli nawet mimo wysokiego prowadzenia w połowie spotkania. Od 10. biegu kierownictwo Ostrovii zdecydowało się zastępować żużlowców z podstawowego składu Jonasem Jeppesenem spod numeru 16. Był to dla Duńczyka debiut przed własną publicznością. Zawodnik dokonał czegoś nieprawdopodobnego, wygrywając wszystkie pięć biegów w sposób bezdyskusyjny i dając drużynie sensacyjne zwycięstwo. Takiego występu długo nie widziano w polskich rozgrywkach, więc wokół Jeppesena momentalnie zrobiło się wielkie zamieszanie. Byli jednak tacy, którzy tonowali optymizm. Po pierwsze, zawody odbywały się w anormalnych warunkach, po silnych opadach deszczu. W zasadzie na takich torach już w ogóle się nie jeździ. Po drugie, Jeppesen jechał wówczas na słynnych Anlasach, które zapewniały żużlowcom pewien handicap. Po trzecie, był to pierwszy tak dobry mecz tego zawodnika, a wcześniej w polskiej lidze za bardzo nie zaistniał. Tak czy inaczej, wobec wprowadzenia przepisu o obowiązkowym żużlowcu U24 w składzie każdej drużyny, zaczęło się zainteresowanie kandydaturą Duńczyka, który wykorzystał swoje pięć minut, podpisując kontrakt w PGE Ekstralidze. Trafił do Eltrox Włókniarza Częstochowa. Średnia gorsza niż juniorzy Sportowa rzeczywistość pokazała niestety, że ten poziom nie jest jeszcze dla Jeppesena odpowiedni. Jego najlepszym występem okazał się mecz w Toruniu, gdzie przywiózł 8+2. Dobrze wypadł także w Lesznie (8 punktów). Pozostałe spotkania były jednak słabe (na poziomie 3-5 punktów) oraz fatalne. Do tych ostatnich należy zaliczyć zwłaszcza niedzielny rewanż z eWinner Apatorem, w którym to Jeppesen był tak porażająco bezradny, że od jego trzeciego startu zmieniali go już juniorzy. Pozostaje pytanie, czy jest sens wystawiać 23-letniego żużlowca na starcie w Grudziądzu za dwa tygodnie. Co prawda dla Włókniarza to już mecz o nic, ale szalenie ważny w kontekście końcowych rozstrzygnięć walki o utrzymanie w lidze. Jeśli częstochowianie przegrają, mogą zostać mocno skrytykowani. Jeppesen za rok skończy 24 lata, więc nadal będzie mógł startować z pozycji U24. Wątpliwe jednak, by jakiś klub z PGE Ekstraligi realnie się nim zainteresował, bo nie oszukujmy się - przerosły go te rozgrywki. Nikt kompletów od niego nie oczekiwał, ale wydaje się, że Włókniarz mógł lepiej zakończyć sezon, gdyby w jego miejsce jeździł Jakub Miśkowiak, a parę juniorską stanowiliby Mateusz Świdnicki i Bartłomiej Kowalski. Zresztą o czym tu mówić - Jeppesen ma zdecydowanie najniższą średnią biegopunktową w drużynie, zaledwie 1,196. Dla porównania 1,982 to przeciętna Miśkowiaka, a 1,719 Świdnickiego. Lepszy od Duńczyka jest nawet niesklasyfikowany Kowalski (1,250). Wśród zawodników zagranicznych, Jonas jest najsłabszy w lidze.