Krzysztof Kasprzak. O tym zawodniku powiedziano i napisano już wiele. Trudno powiedzieć, co dzieje się z zawodnikiem, który w jednym sezonie permanentnie zawodzi swoją drużynę ligową i jednocześnie awansuje do cyklu Grand Prix. Indywidualne osiągnięcia Kasprzaka przestają jednak powoli robić wrażenie, bo w lidze jedzie bardzo słabo. Do tego stopnia, że nawet wspomniany awans do elity nie powstrzymał działaczy z Gorzowa przed pozbyciem się go. Jeśli w Grudziądzu nie zakręci się gdzieś w okolicach średniej 2,000, to za rok może być skazanym na eWinner 1. Ligę. Peter Kildemand. Kolejny znany żużlowiec, który nie straszy już nawet nazwiskiem. W minionym sezonie zrobił to co w przypadku Kasprzaka może nastąpić za rok, czyli poszedł do niższej ligi. Tam jednak furory nie zrobił, a jednak znalazł się klub, który dał mu szansę. Trudno już policzyć, która to szansa zresztą. Kildemand pojedzie dla Startu Gniezno, ale nikt już absolutnie niczego od niego nie oczekuje. Kto wie, może to akurat będzie w tym przypadku atutem? Renat Gafurow. Rosjanin w sezonie 2020 w ogóle w Polsce nie jeździł. Miał umowę w Wolfe Wittstock, lecz nie skorzystano z jego usług. Na kolejny rok podpisał nieco desperacki kontrakt warszawski w Żurawiu Gdańsk. Gołym okiem widać jednak, że ten do niedawna ceniony na zapleczu ekstraligi żużlowiec, przestał być łakomym kąskiem. Być może ma to związek z jego ogromną ilością wykluczeń i dziwnych upadków, przez które drużyna traci punkty. Vaclav Milik. Jeśli Czech chce jeszcze zawojować światowy żużel, musi jak najszybciej przypomnieć sobie, że kiedyś potrafił jeździć. Ostatnie sezony w jego wykonaniu to katastrofa. 27-letni zawodnik jednak nadal chciałby startować wśród najlepszych i zarabiać duże pieniądze. Problem w tym, że poziomem powoli zaczyna odstawać od PGE Ekstraligi. Na nowy sezon ma tylko umowę warszawską z Falubazem. Adrian Miedziński. Kolejny z tych, którzy chcieliby czegoś "za nazwisko". Torunianin kilka razy w wywiadach podważał sens swojej jazdy w eWinner 1. Lidze, choć nawet tam sportowo nie był żadnym potentatem. Gdy jechał jako gość w PGE Ekstralidze, miał problemy z pokonywaniem juniorów. Pokusił się też o śmiesznie w jego ustach brzmiącą krytykę pierwszoligowych zawodników, mówiąc że... jeżdżą oni za ostro. Miejsce Miedzińskiego jest już jednak właśnie na tym poziomie, choć sam zawodnik nie chce się z tym pogodzić. Patryk Rolnicki. Przed nim drugi sezon startów w gronie seniorów. Ten pierwszy nie był zbyt udany, choć startował na najniższym szczeblu. Tarnowianin musi udowodnić, że jako senior potrafi punktować, tak jak robił to np. dwa lata temu. W przeciwnym razie za rok może mieć kłopot ze znalezieniem klubu. To nadal młody i utalentowany zawodnik, ale za talent i wiek nikt mu miejsca w składzie nie da. Kjastas Puodżuks. Łotysz jest coraz starszy i coraz gorszy. W zeszłym roku to jego słaba postawa (i dziwna niemoc Tarasienki w kluczowych meczach) spowodowała, że Lokomotiv spadł z ligi. 34-letni żużlowiec nie punktował nawet na własnym torze i jeśli powtórzy się to i w tym sezonie już w 2. lidze, to cierpliwość do niego mogą stracić nawet wybitnie łaskawi działacze z Daugavpils. Linus Sundstroem. Trudno powiedzieć, czym spowodowany jest tak wyraźny sportowy zjazd Szweda. Nie jest jeszcze wiekowym żużlowcem (ma 30 lat), ma dobrych sponsorów. Być może jego słabnącą formę sportową należy łączyć z upadkiem w 2019 roku, po którym zagrożone było nawet jego życie. Tak czy inaczej, Sundstroem powoli przestaje być brany pod uwagę przez polskich działaczy, również tych z niższych lig. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź! Samochód 20-lecia na 20-lecie Interii! ZAGŁOSUJ i wygraj 20 000 złotych - kliknij. Zapraszamy do udziału w 5. edycji plebiscytu MotoAs. Wyjątkowej, bo związanej z 20-leciem Interii. Z tej okazji przedstawiamy 20 modeli samochodów, które budzą emocje, zachwycają swoim wyglądem oraz osiągami. Imponujący rozwój technologii nierzadko wprawia w zdumienie, a legendarne modele wzbudzają sentyment. Bądź z nami! Oddaj głos i zdecyduj, który model jest prawdziwym MotoAsem!