Generalnie Janowski rozpoczął tak jak co roku, od wyników bardzo dobrych. W Pradze był najlepszym zawodnikiem świata. Wydawało się, że jak nie teraz to nigdy. To będzie złoto, a medal to już obowiązkowo. Tymczasem minął miesiąc, a wrocławianin o tytule mistrza świata może w praktyce zapomnieć. Traci już nawet 13 punktów do trzeciej pozycji, więc w ogóle medal jest również sprawą wątpliwą. Po turniejach w stolicy Czech, Maciej całkowicie się rozsypał. Trudno powiedzieć, co jest tego powodem. Fakty są jednak takie, że niebezpiecznie spada w klasyfikacji i za moment może wylądować na miejscu siódmym, które nie daje już automatycznej kwalifikacji do przyszłorocznego cyklu. Problemem Janowskiego jest to, że w sobotę w Żarnowicy do GP 2022 awansowało dwóch kolejnych Polaków: Paweł Przedpełski i Patryk Dudek. Mało tego, czwarte miejsce zajął Janusz Kołodziej. Jeśli w tegorocznym cyklu utrzyma się Max Fricke (póki co ma na to marne szanse), to do stawki wskoczy właśnie żużlowiec Fogo Unii Leszno. A to, w przypadku nieutrzymania się Janowskiego, będzie dla niego zagładą. Co prawda często decydenci w walce o mistrzostwo świata chcą zadośćuczynić zawodnikom z miejsc tuż za tymi premiowanymi startem w kolejnym roku, ale pamiętajmy o zmianie promotora, która może również zmienić pewne zwyczaje. To naprawdę może się stać Sam Janowski z pewnością nie bierze pod uwagę tego, że w Grand Prix mogłoby go zabraknąć. Na razie przewaga wydaje się jeszcze bezpieczna, ale czy kilka tygodni temu ktoś powiedziałby, że kosmicznie wówczas jadący zawodnik niedługo później będzie już bez szans na złoto? Polak trwoni przewagę w zastraszającym tempie. Ma obecnie 21 punktów zapasu nad Madsenem, ale dobrze wiemy, że Duńczyk jedzie lepiej pod koniec sezonu. Poza tym, taką przewagę można nadrobić w zasadzie dwoma udanymi turniejami, przy założeniu kiepskich występów rywala. A nic nie wskazuje na to, żeby Janowski miał nagle wrócić do formy z Pragi. Jakąś nadzieją dla Janowskiego może być jego mimo wszystko duża pozycja w stawce i już wyrobione nazwisko. W cyklu jeździ od lat, potrafi wygrywać turnieje i zawsze kończy w czołówce, choć nigdy nie miał medalu. Jest także dobrym "produktem" marketingowym i ma rzeszę kibiców. Nie jest jednak wcale pewne, że to uchroni go przed odpoczynkiem od walki o złoto, jeśli sam sobie przepustki na przyszły rok nie wywalczy. Zostały cztery turnieje, w których można zarówno dużo zyskać, jak i stracić. Patrząc na poprzednie lata, w końcówkach Maciej zwykle jednak tracił.