Od razu zaznaczę, że nie podobało mi się zachowanie Grzegorza Walaska. Może i nawet kupuję jego argumenty i tłumaczenia, że przecież chciał się wycofać z udziału przed zawodami na kilka dni przed ich rozpoczęciem, ale w tym wypadku mówimy akurat o recydywie. Doświadczony zawodnik już nie pierwszy raz odstawił taki numer, że przyjeżdża na zawody indywidualne i zwyczajnie nie ma ochoty w nich startować. Nie może mieć do nikogo pretensji, bo sam sobie zapracował na niezbyt przychylną łatkę.Ale dla mnie w całej sprawie nie to jest najważniejsze. Walaska i jego specyficznego podejścia już pewnie nie zmienimy. Pół żartem, pół serio można by powiedzieć, że starych drzew się nie przesadza. Mam natomiast wrażenie, że podążamy w bardzo złym kierunku, jeśli zawodnik przedstawia swój punkt widzenia przed kamerami telewizyjnymi i jest za to ukarany finansowo. Pewnie tej "grzywny" by nie było, gdyby żużlowiec w swojej wypowiedzi nie zawarł nazwisk działaczy, do których miał pretensje. A tak rozwścieczył ich podwójnie, bo pozwolił sobie na otwartą krytykę.Nie podoba mi się styl, w jakim cała sprawa się rozgrywa. Skoro zdaniem działaczy Walasek powiedział nieprawdę, to warto to merytorycznie wyjaśnić. Tymczasem jest tak, że inni zawodnicy spoglądają na tę sytuację i już wiedzą, że w podobnym przypadku muszą gryźć się w język, aby nie dostać kary. Standardy rodem z Białorusi. I to nie tak, że staję w obronie żużlowca, ale podobny casus działań doświadczamy już nie pierwszy razi i to z pewnością nie jest dobre dla dyscypliny.Zresztą, gdyby tak przeanalizować wypowiedź i słowa Walaska, to wyjdzie na to, że wcale nikogo nie obraził, nie używał nieparlamentarnych słów - po prostu wyraził swoje zdanie. To nie była akcja rodem z 2004 roku, kiedy to podczas meczu w Tarnowie rozwścieczony zawodnik zadzwonił do sędziego spotkania i w wielkich nerwach wykrzyczał do słuchawki przekleństwa. Wtedy został ukarany i słusznie. Wnioski wyciągnął. W tym przypadku nie mam poczucia, że kara zadziała na niego edukacyjnie, bo takiego wymiaru po prostu nie ma.Nie zdziwię się natomiast, jeśli Walasek pójdzie za ciosem, bo te 20 tysięcy kary może zadziałać na niego jak płachta na byka. Tym bardziej, że ma szerokie poparcie środowiska żużlowego. W internecie powstała nawet zbiórka kibiców na pokrycie grzywny, którą były reprezentant Polski musi zapłacić. Stratny więc nie będzie.