Rok temu na transferowej giełdzie działacze Apatora byli bardzo wyważeni. Zaryzykowali i po raz kolejny dali szansę swojemu wychowankowi Adrianowi Miedzińskiemu oraz żywej legendzie klubu Chrisowi Holderowi. Zwyciężyło przywiązanie, sympatia do zawodników oraz kwestie budżetowe. Jeśli torunianie ostatecznie utrzymają się w lidze, a mają na to duże szanse, to cel postawiony przed drużyną w gruncie rzeczy zostanie zrealizowany. Jednak ostatnie mecze beniaminka dają wyraźny sygnał, że pewna historia w tym klubie musi dobiec końca. Apator miał obiecujący start sezonu ligowego, ale myślę sobie, że zwyczajnie dopisało im szczęście. Torunianie mieli względnie sprzyjający terminarz, co pomogło im dobrze wejść w rozgrywki i zbudować dobrą atmosferę wokół drużyny. W Grudziądzu czy Zielonej Górze było zupełnie odwrotnie - zaczęło się od nerwów, porażek i tak to już poszło. Teraz, gdy powoli spoglądamy w kierunku końca rundy zasadniczej, widzimy prawdziwą twarz beniaminka. Już słychać głosy, że w klubie nikt wcale nie jest pewny utrzymania. Trzeba szukać jakichś punktów w meczach na własnym torze z Motorem Lublin lub Moje Bermudy Stalą Gorzów, ale umówmy się, że w żadnym z tych spotkań zespół Tomasza Bajerskiego nie będzie faworytem.Dlatego też torunianie nerwowo spoglądają w kierunku GKM-u i Falubazu licząc, że te drużyny nie sprawią niespodzianki i nie wygrają sensacyjnie jakiegoś spotkania. Wtedy mogłoby zrobić się gorąco. Poza wszystkim mecze z wyżej notowanymi rywalami pokazały, że co najwyżej Paweł Przedpełski, Jack Holder i Robert Lambert nadają się na PGE Ekstraligę. Ta już od dawna przerasta możliwości Chrisa Holdera. Zresztą niewykluczone, że do podobnego wnioski dojdzie sam zainteresowany i to on rozwiąże problem. W sumie dla działaczy byłoby to idealne rozwiazanie, aby z ciężkim sercem nie musieli podziękować Australijczykowi za lata współpracy.Problem Holdera jest złożony i nie jest to na pewno sprzęt. Swoje zrobiły kontuzje i czas. To już zupełnie inny zawodnik niż ten z mistrzowskiego sezonu 2012. W klubie nikt pewnie nie spodziewał się, że Chris będzie robił na wyjazdach dwucyfrówki, ale te miały być przecież codziennością na MotoArenie. Tymczasem, gdy do Torunia przyjedzie przeciwnik z czuba tabeli, zawodnik ma problem z przekroczeniem bariery 5 punktów. To mówi wszystko.Podobnie wygląda sprawa Miedzińskiego. Wychowanek może nie zawodzi tak bardzo jak Holder (w końcu skala oczekiwań względem niego była znacznie mniejsza), ale to po prostu nie jest zawodnik na PGE Ekstraligę. A już na pewno nie pasuje do drużyny, która chce jechać o coś więcej niż tylko o utrzymanie. Trochę szkoda, że tak właśnie jest, bo w polskim żużlu coraz mniej mamy do czynienia z tak pięknymi historiami jak ta z udziałem Apatora, Holdera i Miedzińskiego. Fakty są jednak bezlitosne i wszystkie strony chyba wreszcie muszą powiedzieć sobie "do widzenia". Ale najpierw trzeba się zmobilizować na ostatnie mecze, bo utrzymanie wcale nie jest jeszcze takie pewne. Nowy program o Euro - codziennie na żywo o 12:00 - Sprawdź! Nie możesz oglądać meczu? - Posłuchaj na żywo naszej relacji!