Na razie pół kroku przed Falubazem jest GKM, ale już jutro może się to zmienić, jeśli zespół Piotra Żyto zdoła pokonać u siebie eWinner Apatora Toruń. Generalnie nie ma już żadnych złudzeń co do tego, kto musi drżeć o utrzymanie. Sytuacja w obu klubach jest bardzo napięta. W Zielonej Górze da się wyczuć olbrzymią nerwowość. Przeciwnicy obecnej władzy w klubie nie szczędzą słów krytyki otwarcie mówiąc, że spadek niebezpiecznie zagląda w oczy i czas na zmiany. W tej trudnej atmosferze musi funkcjonować jakoś drużyna, która już w niedzielę pojedzie u siebie mecz prawdy. Ale wcale lepiej nie jest w Grudziądzu. GKM co prawda od dawna nastawiony jest na walkę o punkty na własnym torze, ale piątkowy blamaż we Wrocławiu atmosfery z pewnością nie poprawia. Rozmawiając z ludźmi w klubie parę tygodni temu po remisie u siebie z Motorem Lublin, dało się wyczuć dużą nadzieję na szczęśliwe zakończenie tegorocznych rozgrywek. Karuzela pędzi jednak dalej i wszystko zmienia się dynamicznie. Dzisiaj problemy obu zespołów trudno byłoby spisać na jednej kartce papieru. Tak myślę sobie, że utrzyma się ten, który szybciej i sprawniej wdroży zarządzanie kryzysowe.GKM ma problem przede wszystkim z polskimi seniorami. Nie wypalił eksperyment z Krzysztofem Kasprzakiem. Historia tego zawodnika i jego spadku formy to w ogóle temat na osobną opowieść. Na ławę trafił Paweł Miesiąc, który chyba nie zdążył na dobre się rozjeździć, a znów musiał żużel oglądać w telewizji. Zawodzi też Przemysław Pawlicki. W gruncie rzeczy miał jeden naprawdę dobry mecz, kiedy w meczu przeciwko Motorowi korzystał z silników od Ryszarda Kowalskiego. Tak poza tym to jedzie albo przeciętnie albo słabo.W Grudziądzu z większym zaciekawieniem niż na piątkowy mecz we Wrocławiu będą spoglądać na niedzielne starcie Falubazu z eWinner Apatorem. Sprawa jest bowiem dość prosta - jeśli zielonogórzanie otrząsną się po zeszłotygodniowej wpadce i wygrają za dwa lub za trzy, to humory w GKM-ie będą dalekie od idealnych. Natomiast jeśli przegrają, to od spadku uratować będzie ich mógł tylko cud. Coś mi jednak mówi, że wytrawny gracz, jakim jest trener Piotr Żyto coś wymyśli i jego drużyna ten mecz o wszystko po prostu wygra. Wtedy zrobi się ciekawie. I to wszystko na tydzień przed meczem GKM-u z Falubazem w Grudziądzu.I na koniec jeszcze jedno słowo. Trener Żyto i Ślączka łatwego życia w tym roku nie mają. Jeden i drugi nierzadko jest krytykowany za swoje decyzje. Natomiast ten, który okaże się górą w tym pojedynku, śmiało mógłby domagać się przysłowiowego pomnika. Działacze obu klubów postawili tych menedżerów w naprawdę niekomfortowej sytuacji. Trzeba powiedzieć sobie jasno, że składy obu tych drużyn to jedna wielka mizeria. A spadek w tym roku to sprawa naprawdę kosztowna. Gra toczy się przede wszystkim o wielkie miliony, które trafią na konto klubów po wejściu w życie nowego kontraktu telewizyjnego. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź