Dla wielu klubów z eWinner 1. Ligi perspektywa awansu do PGE Ekstraligi może być bardzo kusząca. Przede wszystkim patrząc przez pryzmat nowego kontraktu telewizyjnego, na którym kluby zwyczajnie się obłowią. Oczywiście część środków ma być wydana na stricte określony cel, jak na przykład szkolenie, czy kwestie marketingowe, ale jasne jest to, że działaczom najlepszej ligi świata będzie dużo łatwiej spinać budżet. Ale nie o tym chciałem napisać. Już kilka tygodni temu zastanawiałem się nad losem przyszłego beniaminka. Jakiś miesiąc temu wydawało mi się, że będzie mu wyjątkowo ciężko skonstruować skład dający jakiekolwiek nadzieje na walkę o utrzymanie. Minęło trochę czasu i muszę przyznać, że sytuacja wygląda jeszcze gorzej. Większość klubów ma już dograne składy na sezon 2021, a na rynku pozostali już tylko nieliczni, którzy jeszcze szukają klubów. Stworzyłem listę zawodników startujących w tym roku w PGE Ekstralidze, którzy mogliby potencjalnie być zainteresowani jazdą w drużynie zwycięzcy eWinner 1. Ligi. Podkreślam potencjalnie, bo część z nich świadomie może wybrać niższą ligę, aby tam spróbować się odbudować.W każdym razie na tej krótkiej liście są: Max Fricke (tu duży znak zapytania, bo może zostać w Falubazie), Matej Zagar, Krzysztof Buczkowski, Kenneth Bjerre, Paweł Miesiąc, Adrian Miedziński i Chris Holder. Zakładając więc, że beniaminek wzmocnień ma szukać wśród żużlowców objeżdżonych w najlepszej lidze świata, to trzeba przyznać, że wygląda to bardzo słabo. Żaden z tych zawodników nie nadaje się do roli lidera. Co najwyżej druga linia, choć i z tym często bywał problem.Nie wiem, kto ostatecznie awansuje do PGE Ekstraligi. Niezależnie, czy będzie to ROW Rybnik, Cellfast Wilki Krosno, Arged Malesa Ostrów, czy Zdunek Wybrzeże, to nie mam wątpliwości, że przed każdym z prezesów będzie stało ogromne wyzwanie. W tych drużynach potencjalnie mogłoby zostać dwóch, maksymalnie trzech zawodników zdolnych do skutecznej jazdy ligę wyżej, więc wzmocnień trzeba będzie szukać tak czy siak. A jak to zrobić, skoro rynek wygląda tak jak wygląda?Gołym okiem widać więc, że mamy do czynienia z zabetonowaną PGE Ekstraligą. Jeśli spełni się czarny scenariusz, to za rok będzie świadkami jednostronnych spotkań z udziałem beniaminka, a to przecież nie wpływa dobrze na wizerunek i poziom emocji w lidze. Czas więc zastanowić się na poważnie nad rozwiązaniem problemu. Co chwilę rozmawiamy o KSM-ie, powiększeniu ligi, czy jeszcze innych pomysłach. Nie chcę rozstrzygać, który z nich byłby najlepszy, ale brak działania jest najgorszym, co w tym momencie można zrobić.