Pięć punktów w czterech meczach to zdecydowanie niesatysfakcjonujący nikogo wynik w Gdańsku. Drużyna, która miała przejechać się po ligowych rywalach, względnie walczyć jak równy z równym z PGG ROW-em Rybnik, ma tymczasem problemy nie tylko z wygrywaniem meczów na wyjazdach, ale także u siebie. Prezes Tadeusz Zdunek jesienią zeszłego roku dokonał bodaj najgłośniejszych transferów w eWinner 1. Lidze. Pozyskanie Wiktora Kułakowa, Jakuba Jamroga i Michała Gruchalskiego mogło robić wrażenie. Zdaje się jednak, że wzmocnienia może i były imponujące, ale niespecjalnie przekładają się na wynik sportowy. Pokonanie w pierwszej kolejce słabej Unii Tarnów, wymęczony u siebie remis z osłabionym PGG ROW-em i droga przez męki do dwóch punktów ponownie na własnym torze z Abramczyk Polonią Bydgoszcz to jednak trochę mało, jak na drużynę z takimi aspiracjami. Później do tego doszła jeszcze łatwa wyjazdowa porażka w Gnieźnie, która tylko potwierdziła, że w Gdańsku wcale kolorowo nie jest. Prezes Zdunek już grzmi w mediach, że nie chce słyszeć żadnych tłumaczeń i oczekuje od drużyny zwycięstw. Niby ma do tego prawo, bo zawodnicy na nic narzekać nie muszą. Klub jest wiarygodnym płatnikiem, więc pod względem finansowym wszystko się zgadza. Sęk w tym, że działacz chyba powinien lekko przystopować i uderzyć się w pierś. Przede wszystkim buńczuczne wypowiedzi po remisie u siebie z zespołem z Rybnika nikomu na nic nie były potrzebne. Jego drużyna była bliska kompromitacji, a prezes nie omieszkał wspomnieć, że PGG ROW i tak na nim wielkiego wrażenia nie robi. Śmiał się z tego nawet trener Marek Cieślak, który wyznaje inną zasadę. Woli milczeć i pracować.Swoją drogą zupełnie nie rozumiem prezesów, którzy swoje żale lubią wylewać właśnie w mediach. Rozumiem spokojną i wyważoną opinię przekazaną dziennikarzy, ale w tym przypadku mówimy o czymś, co powtarza się często. Jak prezes nie jest z czegoś zadowolony, to nie omieszka wspomnieć o tym na forum publicznym. Oczywiście ma do tego prawa, ale zaryzykuję tezę, że wcale to nie pomaga drużynie. Zawodnicy później czytają o sobie cierpkie słowa i później jadą z jeszcze większą presją. Takie rzeczy powinno załatwiać się w zamkniętym gronie.Druga sprawa to transfery. Pozyskanie Kułakowa i Jamroga w mojej ocenie to bardzo dobre ruchy, które i tak na przestrzeni sezonu się spłacą. Nawet jeśli teraz mają jakieś problemy, to i tak nie mam wątpliwości, że to oni będą ciągnęli cały ten wózek. Ale prezes, który bez wątpienia miał duży udział w kompletowaniu drużyny na sezon 2021, musi uderzyć się w pierś po raz drugi. Zacznijmy od juniorów, którzy prezentują poziom, jaki wszyscy widzą. Tylko skrajni optymiści mogli oczekiwać nagłego wzrostu umiejętności i formy w przypadku Alana Szczotki i Piotra Gryszpińskiego.Ostatnio słyszałem też, że prezes Zdunek miał nazwać Rasmusa Jensena potencjalną rewelacją ligi. Ciekawe, na jakiej podstawie. Może widzi więcej niż my wszyscy. Jeśli do tego dodamy chimerycznego bądź co bądź Krystiana Pieszczka, to wyłania nam się obraz drużyny mocno niestabilnej i wcale niegwarantującej sukces sportowy. Już przed sezonem nie wróżyłem Wybrzeżu wielkiego sukcesu sportowego, bo w moim przekonaniu taki PGG ROW Rybnik jest znacznie mocniejszym zespołem - zbudowanym z głową. Nie twierdzę, że moja ocena musi być właściwa, ale jeśli za chwilę ktoś w Gdańsku się nie otrząśnie, to za parę miesięcy może okazać się, że plany podbicia PGE Ekstraligi trzeba będzie odłożyć o kolejny rok. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź