Działania BSI, organizatora Grand Prix, zdają się być coraz bardziej bezczelne. Brytyjczycy przegrali walkę o prawda do cyklu na lata 2022-2030 z Eurosport Events, dlatego teraz mają plan, aby budżety polskich działaczy chcą wycisnąć jak cytrynkę. Światowy żużel ma się coraz gorzej, a do tego wszystkiego panuje pandemia. Trudno jest żądać wielkich pieniędzy od miast - organizatorów za prawa do cyklu, bo zwyczajnie mało kto jest tym w tym momencie zainteresowany. Oczywiście wyjątkiem jest Polska. Już dziś mamy potwierdzone trzy rundy w naszym kraju (Warszawa, Wrocław i Toruń), a za chwilę może okazać się, że do tego towarzystwa wskoczy jeszcze jedno, względnie dwa polskie miasta. Sytuacja jest o tyle komiczna, że wszyscy dobrze wiedzą, że BSI bogaci się głównie na organizacji rund w Polsce, a polscy działacze zabijają się o to, aby jedną z nich zorganizować właśnie u siebie. Rozumiem, że płacąc za licencję nawet 1,5 mln zł. i tak da się wyjść na plus i zarobić, ale nie kupuję tego argumentu. Skoro w Skandynawii czy innych rejonach świata za prawa do Grand Prix płaci się przykładowo przez pół mniej, to dlaczego u nas nie może być podobnie? Wtedy w naszym portfelu zostanie jeszcze więcej.To już chyba jednak mało realne, bo polscy prezesi przyzwyczaili BSI do wielkich pieniędzy i to się nie zmieni. Tym bardziej, że konkurencja jest spora. Zakładając, że Brytyjczycy chcieliby dorzucić u nas jeszcze jedną rundę, wystarczy, że przeprowadzą coś na wzór konkursu ofert i wezmą dokładnie tyle, ile chcą. W kolejce są przecież takie ośrodki, jak Częstochowa, Bydgoszcz, Gorzów, a wcześniej mówiło się nawet o Zielonej Górze czy Gnieźnie. Będzie z czego wybierać i z kim negocjować wielką kasę.Swoją drogą w poprzednich latach padały pomysły, aby odgórnie narzucić konkretną kwotę, jaką polskie kluby płacą za licencję BSI i w ten sposób postawić się zachłannym organizatorom. Według tego modelu, lokalizacje Grand Prix w Polsce miałyby zmieniać się cyklicznie. Oczywiście nic z tego nie wyszło. Działacze wolą zwyczajnie ze sobą walczyć, w imię własnego interesu. A szkoda, bo już nieraz w przeszłości przejechaliśmy się na tym, że z jednej strony pompowaliśmy portfel Brytyjczyków, a z drugiej otrzymywaliśmy od nich "plaskacza". Na przykład, niegdyś było tak, że organizatorzy polskich rund nie mogli sami wyznaczyć zawodnika jadącego z dziką kartą. Wybierało go BSI, a był to z reguły obcokrajowiec. Zresztą podobnych zgrzytów była cała masa. Już nie wspominając o przeciąganiu struny na linii BSI - PGE Ekstraliga, gdy dochodziło o walki o wolne terminy w kalendarzu, czy pojawienie się na rynku polskiej firmy One Sport - organizatora Indywidualnych Mistrzostw Europy.I tak już na koniec, pozostaje nam cieszyć się, że przygoda BSI z cyklem Grand Prix potrwa już tylko jeden sezon. Nie chciałbym tutaj forować wyroków na polskich działaczy, ale z zainteresowaniem będę przyglądał się ich ruchom. Jeśli okaże się, że znów zapłacą Brytyjczykom wielką kasę za rundę w swoim mieście, to będzie to chyba ostateczny dowód na brak solidarności i zdrowego rozsądku w żużlowym środowisku. ------------------------------------------------ Samochód 20-lecia na 20-lecie Interii! ZAGŁOSUJ i wygraj 20 000 złotych - kliknij. Zapraszamy do udziału w 5. edycji plebiscytu MotoAs. Wyjątkowej, bo związanej z 20-leciem Interii. Z tej okazji przedstawiamy 20 modeli samochodów, które budzą emocje, zachwycają swoim wyglądem oraz osiągami. Imponujący rozwój technologii nierzadko wprawia w zdumienie, a legendarne modele wzbudzają sentyment. Bądź z nami! Oddaj głos i zdecyduj, który model jest prawdziwym MotoAsem!