Beniaminek PGE Ekstraligi nigdy nie ma łatwego zadania. Schody zaczynają się już jesienią, kiedy przychodzi zbudować drużynę. Zawodnicy niechętnie zmieniają kluby, a wielka kasa nie zawsze wystarcza, aby namówić gwiazdę na kontrakt. To wszystko sprawia, że rola beniaminka jest trudna i niewdzięczna. W ostatnich latach przekonały się o tym kluby z Rybnika czy Tarnowa. Teraz przed podobnym wyzwaniem staje eWinner Apator Toruń. Podopieczni Tomasza Bajerskiego wymieniani są w gronie tych, którzy mają bić się o utrzymanie w lidze. W Toruniu takiego scenariusza jednak nie dopuszczają do myśli. Wierzą, że uda się wszystkie klocki poskładać tak, aby wynik sportowy dał przynajmniej bezpieczne szóste miejsce. Odbudować Chrisa Holdera Miłość do byłego mistrza świata z 2012 roku ciągle trwa i zdaje się nie mieć końca. Australijczyk od dobrych paru lat próbuje się przełamać i wrócić do formy sprzed wielu kontuzji. Czy mu się uda? W to ślepo wierzą działacze Apatora. Na tle innych drużyn PGE Ekstraligi formacja liderów torunian wypada najwyżej średnio. Holder oczywiście jeździć umie, a spectrum jego umiejętności jest naprawdę duże. Sęk w tym, że ciągle czegoś mu brakuje, aby punktować na poziomie 10 punktów na mecz. W środowisku słyszymy, że dobrze przepracował zimę i uporządkował sprawy prywatne. Ciekawe więc, czy zobaczymy tę najlepszą wersję Chrisa Holdera. Juniorzy muszą coś od siebie dorzucić Młodzieżowcy Apatora na kolana nie rzucają. Trochę lepiej to wygląda po transferze Karola Żulińskiego ze Zdunek Wybrzeża Gdańsk, ale ciągle kolorowo nie jest. Podobny problem mają jednak też inne drużyny. To szansa dla torunian. W Falubazie brakuje doświadczonych juniorów, a całkiem podobnie jest w Grudziądzu. Działacze GKM-u co prawda sięgnęli po Mateusza Bartkowiaka, ale jego transfer można by porównać do potencjału Żupińskiego. W każdym razie bez punktów młodzieżowców ciężko będzie się utrzymać. Dlatego duet Żupiński - Marciniec może mieć ogromny wpływ na końcowy wynik Apatora. Wybrać dwójkę Polaków Paweł Przedpełski ma pewne miejsce w składzie, ale dalej - gdy idzie o krajowych zawodników - robią się schody. Po pierwszych treningach i sparingach menedżer Bajerski ma zdecydować, kto będzie tym drugim. O to miejsce mają walczyć Tobiasz Musielak i Adrian Miedziński. Na dziś wyżej stoją akcje tego pierwszego, ale z drugiej strony Miedziński to wychowanek, a komuś takiemu ciężko będzie podziękować. Inna sprawa, że ten wybór może być dla torunian kluczowy. Rywalizacja o skład długofalowo raczej się nie sprawdza, więc będzie trzeba zaryzykować i liczyć na to, że ten ruch okaże się trafiony. Lambert wysokich lotów Robert Lambert, czyli człowiek, który ma być największym atutem toruńskiej drużyny. Poprzedni sezon miał świetny, ale zawsze trudniej jest coś powtórzyć, niż zrobić to pierwszy raz. Niemniej, Brytyjczyk wymieniany jest w gronie topowych zawodników do lat 24 w całej lidze. To może być ważna postać Apatora. Na to też liczą działacze, którzy swoje zakupy na giełdzie rozpoczęli od ściągnięcia właśnie Lamberta. Teraz pora na zwrot z inwestycji. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź